Maria Pinińska-Bereś
Andrzej Osęka: Różowe, białe, miękkie (1980)
(Tekst ukazał się w magazynie ilustrowanym „Polska”, nr 10 (314), 1980, s. 56-57)
Gdy patrzymy na sztukę Marii Pinińskiej-Beresiowej wiele określeń przychodzi nam na myśl, z których potem musimy zrezygnować, wydają się bowiem zbyt dosłowne, zbyt jednoznaczne. Przeczą jedne drugim.
To pewne, że jest to sztuka kobieca, i że erotyczna. Artystka tworzy „environments”, czy może raczej sytuacje z przedmiotów gotowych (jak różowa poduszka), i sporządzonych według mniej, czy bardziej dającego się sprecyzować zamysłu. Są to przedmioty-znaki, przedmioty-symbole. Niby codzienne i zwykłe, jak okno, łóżko, materac — a jednak zmienione, zantropomorfizowane, zerotyzowane właśnie. Becik dziecięcy staje się Becikiem erotycznym poprzez zmysłowe, a zarazem niewinne, infantylne falowanie. Gdzieś tworzy się zarys ust, czerwonych jak z reklamy szminki, lub białych, przez kontrast. Stolik przybiera kształty kobiecego ciała, zaokrągla się, wydrąża.
Materia tej sztuki wydaje się buduarowa, ale przecież nie ma teraz buduarów, i brak też tutaj takich motywów jak falbany w nadmiarze, muśliny, brak klimatów dwuznaczności, do których tradycja sztuki przyzwyczaiła nas od czasów Fragonarda. Materia ta jest raczej — użyjmy słowa bardziej przyziemnego — pościelowa. Pełno tu bieli, różów, tkanin, jakich używa się na wsypy, przepikowań typowych dla kołder. Wszystko to jest czyste, schludne, a więc w jakiś sposób powściągliwe w ekspresji. Nowiutkie, odprasowane — a więc trochę jak pensjonarka, która nagle zaczyna uśmiechać się dwuznacznie.
Nie ma tutaj żadnych scen z repertuaru sztuki sensu stricte erotycznej. Artystka wynajduje motywy nieznane, zaskakujące: Miłość kołdry do prześcieradła, Okno wiosną. To jest właściwie teatrzyk przedmiotów, które zbliżają się do siebie i oddalają, cisną jedne na drugie, ocierają jedno o drugie. To znów zdradzają niepokój, podniecenie — jakimś szczególnym gestem, niezwykłym u kołdry, jakąś pozą, lekką i motylą, nieoczekiwaną u otwartego na oścież okna.
To nie jest po prostu pokój kobiecy, ukazywany we fragmentach, lecz fantazja na temat kobiecego-pokoju, rojenia leniwe i drażniące zarazem. Między przedmiotami, którym artystka przypatruje się z fascynacją, jak fetyszom, błąkają się nieokreślone nastroje, przytłumione głosy, szepty.