Maria Pinińska-Bereś
Flaga w oknie, lata 80
lata 80.,
Okno w pracowni przy ul. Pachońskiego, Kraków
Komentarz:
Różowy sztandar był dla Pinińskiej czymś znacznie więcej niż rekwizytem, którym posługiwała się w publicznych wystąpieniach. Stał się elementem definiującym jej tożsamość i relacje ze światem. Wydaje się, że był stale obecny w jej świadomości jako wyzwanie i zobowiązanie, nie tylko na pokaz. W latach osiemdziesiątych Pinińska przez jakiś czas miała pracownię na 11 piętrze bloku przy ulicy Pachońskiego w Krakowie, na które nie dochodziła nawet winda.
Dorota Krakowska zajmowała podobną pracownię w bloku obok. Pewnego dnia dostrzegła, że z okna Marysi ktoś wymachuje różową flagą. Pewna, że jest to wezwanie pomocy – może Marysia złamała nogę lub miała zawał? – zbiegła ze znajomym jak najszybciej na dół, omal nie gubiąc butów. Następnie popędzili do jej pracowni. Walą zdyszani w drzwi, otwiera im Marysia i spokojnie wyjaśnia, że machała flagą, ponieważ chciała ich zaprosić do wspólnego wypicia kawy. Telefonów w pracowniach nie było, telefony komórkowe dopiero się pojawiały, w Polsce nikt ich nie posiadał. W tej sytuacji sygnalizacyjne wymachiwanie sztandarem wydawało się jedynym dostępnym środkiem międzypracownianej komunikacji.
Być może to wydarzenie zainspirowało Pinińską do wykonania fotografii. A może było odwrotnie: fotografie zainspirowały ją do działania
Jerzy Hanusek, „Jak bańki mydlane…” [w:] Maria Pinińska-Bereś. Działania efemeryczne 1967 – 1996, red. Jerzy Hanusek (Warszawa: Fundacja Monopol, 2017), s. 17