Maria Hussakowska: Transfiguracja II Jerzego Beresia (1973)

(Tekst ukazał się w: „Echo Krakowa” nr 96, 24 IV 1973)

 

O działalności krakowskiej galerii Desy przy ul. Jana pisałam już parokrotnie, zwracając uwagę na realizowany tam program, uzupełniający niejako politykę oficjalnych sal wystawowych.

Operatywność i elastyczność, wychwytywanie zjawisk aktualnie w środowisku – najciekawszych, orientacja połączona zawsze z elementem ryzyka, hazardu — to założenia naczelne współczesnej galerii. Sprostać temu mogłaby sieć placówek małych, z ograniczonym aparatem administracyjnym, nie skrępowanych „planami rocznymi”. Wśród nich wtedy mogłyby znaleźć się i takie, które wykraczałyby poza powszechnie przyjęty schemat sali wystawowej.

Potrzeby te są oczywiste, udokumentował je znakomicie pokaz Jerzego Beresia zorganizowany w galerii Desy, a więc w gruncie rzeczy miejscu przeznaczonym do ryzyka innego typu.

Zdarzenie to o niewątpliwie dużym znaczeniu dla życia artystycznego, zobaczyć trzeba w kontekście całej jego dotychczasowej drogi twórczej. Bereś malujący swoją twarz i ten, którego przekorne obiekty znamy z wystaw rzeźby, to ten sam artysta konsekwentnie – manifestujący swoją postawę wobec rzeczywistości. Prezentowana w galerii dokumentacja fotograficzna i pozostawione rekwizyty pozwolą zrekonstruować fakty, nie zastąpią jednak momentu uczestnictwa.

Chcąc Transfiguracje umieścić w jakimś określonym zespole faktów artystycznych, należy odwołać się do pojęcia „activity”. Definicja tej nowej formy sztuki stworzona została przez amerykańskiego teoretyka teatru i happeningu Michela Kirby. Obejmuje zarówno fizyczne jak i mentalne akcje artystyczne, które stają się tworzywem dzieła. Przeprowadzając rozróżnienie pomiędzy happeningiem a „activity”, zwraca on uwagę przede wszystkim na dużo większą dozę przypadku w happeningu, natomiast w „activity” początkowa partytura realizowana przez autora w czasie narażona zostaje w mniejszym stopniu na „nieprzewidziane”, nie zakładając czynnego udziału, a nawet czasem obecności odbiorcy. W tym szerokim pojęciu, obejmującym cały szereg działań artystycznych mieści się również „sztuka ciała” (Body-Art).

Bereś aranżując sytuację, realizując ją w czasie posługuje się własnym, nagim ciałem, traktując je jako najważniejszy z rekwizytów, uprzedmiotowiając je niejako, dokonuje zamiany podmiotu w przedmiot — właśnie owego tytułowego przeistoczenia.

Partytura tej akcji odwołuje się do tradycji kulturowej w sposób bardzo czytelny: stoły, ołtarze, chleb i wino są pewnymi dla każdego znakami, a nie symbolami. Dzieleniu chleba towarzyszyło równocześnie znaczenie farbą na ciele podziałów. Monotonne, powtarzające się gesty zaakcentowane zostały kulminacyjnym zamalowaniem własnej twarzy. Wypowiedziane potem słowa ;,Proszę jeść i pić” przerwały skupienie towarzyszących doświadczeniom artysty świadków. O tym, że działalność Beresia na terenie krakowskim jest mało doceniana (bo moim zdaniem nagroda na wystawie Rzeźby roku nie rozwiązuje wcale problemu), i że jeszcze dwie, trzy wystawy zagraniczne o tak wysokim prestiżu, jak dotychczas, a stanie się on twórcą dla Krakowa odkrytym, to właściwie nie wypada pisać, tak dobrze znany jest to mechanizm. Dobrze więc, że dzięki inicjatywie kierownictwa, krakowskiej Desy mogło chociaż dojść do tej tak znaczącej manifestacji.

copyright Fundacja im. Marii Pinińskiej-Bereś i Jerzego Beresia, 2022 | made by studio widok

maria
pinińska
bereś