Notice: Funkcja _load_textdomain_just_in_time została wywołana nieprawidłowo. Ładowanie tłumaczenia dla domeny acf zostało uruchomione zbyt wcześnie. Zwykle jest to wskaźnik, że jakiś kod we wtyczce lub motywie działa zbyt wcześnie. Tłumaczenia powinny zostać załadowane podczas akcji init lub później. Dowiedz się więcej: Debugowanie w WordPressie. (Ten komunikat został dodany w wersji 6.7.0.) in /home/ohoskar/domains/beresfoundation.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6121
Moje akcje (niedatowany, prawdopodobnie 1997 lub 1998) – Fundacja im. Marii Pinińskiej-Bereś i Jerzego Beresia

Moje akcje (niedatowany, prawdopodobnie 1997 lub 1998)

 

(rękopis niedatowany, prawdopodobnie 1997 or 1998. Tekst został opublikowany w katalogu wystawy: Maria Pinińska-Bereś. Działania efemeryczne. 1967-1966, Galeria Monopol, Warszawa 2017)

 

W 1966 roku Tadeusz Kantor zaproponował mi uczestnictwo w „Linii podziału”, happeningu według jego scenariusza. Byłam tą, która „siedziała” i miała to manifestować. Ta rola była jednak ograniczająca. Następnie w Osiekach ponownie zaproponował mi uczestnictwo w jego „Koncercie morskim” [Panoramicznym Happeningu Morskim] z tym że ja, jak i J. Bereś, mieliśmy działać na marginesie, robić coś własnego. Postanowiłam zderzyć sytuację rozmemłania plażowego (barbuage) z sytuacją podróży. W pokoiku plenerowym jedynym rekwizytem były puste walizki. A więc ubrana w lekki płaszcz, z głową okręconą chustką i z walizką wkroczyłam na rozgrzaną plażę, budząc zainteresowanie. (…) Po happeningu doniesienia o wymowie i odbiorze mego działania rozgniewały Kantora. Bardzo pragnął bezpieczeństwa dla swoich działań. Nie dyskutowałam z rodzajem interpretacji mojego działania, było to dalekie od mojego zamiaru, raczej strukturalnego. Jednak duch epoki nakłada się na sztukę.

 

Maria Pinińska-Bereś podczas 'Panoramicznego Happeningu Morskiego” Tadeusza Kantora. Na drugim Planie Jerzy Bereś montuje maszt do „Tratwy Meduzy”. W pasiastym szlafroku idzie Tadeusz Kantor.

 

W tamtych latach powstały różne moje projekty akcji, robiłam notatki i rysunki-projekty. Jednak nie doszło do ich realizacji. Myślę, że byłam ciągle zbyt nieśmiałą osobą, i aby to zrealizować, konieczne były bardziej energiczne zabiegi. A zabiegać o coś dla siebie nie umiałam.

Do pierwszego mojego performance’u doszło w 1976 roku. W tych latach najczęściej robiłam akcje w otwartej przestrzeni przyrody z udziałem np. kamieni polnych, ściętej trawy lub powstałych w czasie działania instalacji. Stosowałam tak zwane opłotkowanie, jakie bywa stosowane w muzeach wokół wybitnych dzieł sztuki. Było to wyznaczeniem własnego terytorium, jak i nobilitacją „dzieła”, tak jak to czynią muzea. Wczesne performance robiłam w otoczeniu przyrody, ziemi i wody. Dopiero od 1980 r. przeniosłam działania zdecydowanie do galerii. Wtedy ZOMO robiło performance na ulicach i placach miast. Występował także różowy sztandar jako symbol sztuki mojej i spraw kobiecych. Zdarzało się przeistaczanie stylu np. grabi, miotły w sztandar. A także element zwykłej czynności, jak pranie czy umycie rąk, symbolizującej lub rozwijającej, jak w „Praniu”, akcję. Poprzez pranie, płukanie, rozwieszanie do suszenia arkuszy tkaniny, ujawniał się napis „FEMINIZM” i znaczenie mogło zaistnieć.

 

Maria Pinińska-Bereś, „Pranie”, Galeria ON, Poznań XI 1980.

 

Pewnym odkryciem była także sztandaro-miotła, gdzie przy czynności zamiatania ujawniał się w pełni sztandar w ruchu, eksponując się intensywnie w takt zamiatania. „Umycie rąk” zaistniało w 1986 r. po okresie „stanu wojennego” i przejawiało pragnienie oczyszczenia życia i sztuki z nalotu tamtego czasu.

Wtedy przekreśliłam także słowo performance na różowym ręczniku z datą działania. Bo wtedy myślałam, aby zakończyć przygodę z tym medium. W sztuce bywają różne podteksty, jedne sprawy są wiodące, inne podskórne, czasem nie w pełni uświadomione. Dają razem bogactwo. Jednak powstało jeszcze kilka działań. Nie potrafiłam odmawiać, gdy mnie proszono. A bardzo przeżywałam te działania. Jestem niestety nerwowa i wtedy nie śpię. Całe noce o tym myślę, to wykańcza. Ale zawsze stanowiły pewien urok, który zwodził. Jednak był czas, że bardzo interesowała mnie sztuka efemeryczna. To właśnie ja, a nie Zbyszek Warpechowski, zaproponowałam IX Międzynarodowe Spotkania Krakowskie jako spotkania performerów, przy udziale także części wystawy stałej. Takim symbolem sztuki efemerycznej były „Bańki mydlane”, które robiłam w Świeszynie koło Słupska w 1979 roku. Był to performance ze sformułowaniem symbolu tego gatunku.

 

Maria Pinińska-Bereś, „Bańki mydlane”, Świeszyno koło Miastka, IX 1979.

copyright Fundacja im. Marii Pinińskiej-Bereś i Jerzego Beresia, 2022 | made by studio widok

maria
pinińska
bereś