Moje akcje (niedatowany, prawdopodobnie 1997 lub 1998)

 

W 1966 roku Tadeusz Kantor zaproponował mi uczestnictwo w Linii podziału, happeningu według jego scenariusza. Byłam tą, która „siedziała” i miała to manifestować. Ta rola była jednak ograniczająca. Następnie w Osiekach ponownie zaproponował mi uczestnictwo w jego Koncercie morskim [Panoramicznym Happeningu Morskim] z tym że ja, jak i J. Bereś, mieliśmy działać na marginesie, robić coś własnego. Postanowiłam zderzyć sytuację rozmemłania plażowego (barbuage) z sytuacją podróży. W pokoiku plenerowym jedynym rekwizytem były puste walizki. A więc ubrana w lekki płaszcz, z głową okręconą chustką i z walizką wkroczyłam na rozgrzaną plażę, budząc zainteresowanie. (…) Po happeningu doniesienia o wymowie i odbiorze mego działania rozgniewały Kantora. Bardzo pragnął bezpieczeństwa dla swoich działań. Nie dyskutowałam z rodzajem interpretacji mojego działania, było to dalekie od mojego zamiaru, raczej strukturalnego. Jednak duch epoki nakłada się na sztukę.

W tamtych latach powstały różne moje projekty akcji, robiłam notatki i rysunki-projekty. Jednak nie doszło do ich realizacji. Myślę, że byłam ciągle zbyt nieśmiałą osobą, i aby to zrealizować, konieczne były bardziej energiczne zabiegi. A zabiegać o coś dla siebie nie umiałam.

Do pierwszego mojego performance’u doszło w 1976 roku. W tych latach najczęściej robiłam akcje w otwartej przestrzeni przyrody z udziałem np. kamieni polnych, ściętej trawy lub powstałych w czasie działania instalacji. Stosowałam tak zwane opłotkowanie, jakie bywa stosowane w muzeach wokół wybitnych dzieł sztuki. Było to wyznaczeniem własnego terytorium, jak i nobilitacją „dzieła”, tak jak to czynią muzea. Wczesne performance robiłam w otoczeniu przyrody, ziemi i wody. Dopiero od 1980 r. przeniosłam działania zdecydowanie do galerii. Wtedy ZOMO robiło performance na ulicach i placach miast. Występował także różowy sztandar jako symbol sztuki mojej i spraw kobiecych. Zdarzało się przeistaczanie stylu np. grabi, miotły w sztandar. A także element zwykłej czynności, jak pranie czy umycie rąk, symbolizującej lub rozwijającej, jak w Praniu, akcję. Poprzez pranie, płukanie, rozwieszanie do suszenia arkuszy tkaniny, ujawniał się napis „FEMINIZM” i znaczenie mogło zaistnieć.

Pewnym odkryciem była także sztandaro-miotła, gdzie przy czynności zamiatania ujawniał się w pełni sztandar w ruchu, eksponując się intensywnie w takt zamiatania. Mycie rąk zaistniało w 1986 r. po okresie „stanu wojennego” i przejawiało pragnienie oczyszczenia życia i sztuki z nalotu tamtego czasu.

Wtedy przekreśliłam także słowo performance na różowym ręczniku z datą działania. Bo wtedy myślałam, aby zakończyć przygodę z tym medium. W sztuce bywają różne podteksty, jedne sprawy są wiodące, inne podskórne, czasem nie w pełni uświadomione. Dają razem bogactwo. Jednak powstało jeszcze kilka działań. Nie potrafiłam odmawiać, gdy mnie proszono. A bardzo przeżywałam te działania. Jestem niestety nerwowa i wtedy nie śpię. Całe noce o tym myślę, to wykańcza. Ale zawsze stanowiły pewien urok, który zwodził. Jednak był czas, że bardzo interesowała mnie sztuka efemeryczna. To właśnie ja, a nie Zbyszek Warpechowski, zaproponowałam IX Międzynarodowe Spotkania Krakowskie jako spotkania performerów, przy udziale także części wystawy stałej. Takim symbolem sztuki efemerycznej były Bańki mydlane, które robiłam w Świeszynie koło Słupska w 1979 roku. Był to performance ze sformułowaniem symbolu tego gatunku.

 

copyright Fundacja im. Marii Pinińskiej-Bereś i Jerzego Beresia, 2022 | made by studio widok

maria
pinińska
bereś