Maria Pinińska-Bereś
Woda (1993)
(tekst ukazał się w katalogu wystawy: Żywioły, Państwowa Galeria sztuki w Łodzi, maj-czerwiec 1993; Galeria Domu Artysty Plastyka, Warszawa, czerwiec-lipiec 1993)
Woda…
u początku życia
karmi i obmywa
przychodzi we śnie
pieści ciało
zniewala i ogarnia
w ekstazie unosi
ku kresowi
Pod koniec lat sześćdziesiątych pojawiła się w mojej twórczości „Tratwa”, a do mojego brzegu podpłynął cebrzyk, na którym widniał napis „Rejs przez morza i oceany dookoła stołu”. W ślad za nim zjawiły się następne prace z wodą w tytule, wykorzystujące całe meandry form, kojarzących się z różnymi kształtami efemeryczności wodnej. Były fale – w takich pracach jak „Wenus z morskiej piany”, „Powracająca fala”. czy „Panna na fali”. Były różne cieki – np. „Studnia różu” z 10 metrową wstęgą pikowanej tkaniny, wyciąganą korbą ze studni i anektującą przestrzeń „Struga” to długi różowy wałek – cienki strumyk wypływający z drewnianej rynienki i wijący się pośród kamieni.
Moja woda jest zawsze różowa. Trudno to uzasadnić, ale gdyby była niebieska, to byłoby niedobrze. Zresztą różowy kolor stał się kolorem znakiem. On już jest.
Praca „Kamień w wodę” przedstawia oczko wodne zmarszczone lekkim pofalowaniem. Kamień leży sobie na brzegu na piasku, tylko kręgi na wodzie mówią, że podobno upadł.
Jest także „Zachód słońca na jeziorze”. Praca cicha i nostalgiczna. Nastrój burzy jedynie czarna chorągiewka z falką rozchodzącą się z miejsca, w którym kij zanurza się w wodę. Pytamy, co się tutaj wydarzyło? Jedynie data może coś podpowiedzieć.
Sunie jeszcze „Zraniona łódź” i stoi samotnie „Moje łoże na wyspie” oblewanej różową tonią.
Woda uwodzi, woda koi, budzi namiętności. Także przeraża i unicestwia.