Maria Pinińska-Bereś
Z listów do samej siebie (1994)
Droga M.
Tyle pytań i wątpliwości. Co do efektów naszej drogi. Dokąd zawiodła? Czy wszyscy są zadowoleni? Często chyba zagubiono to najważniejsze, a więc sztukę.
Czy cokolwiek można nazwać sztuką?
Kiedyś rewolta dotyczyła walki z silną skonsolidowaną formacją akademicką. Dzisiaj sytuacja jest inna. Ale zachowania pozostały, tak jakby sytuacja była taka sama. W obozie rewolucjonistów uformowała się nowa akademickość. Jest ona odporna na wszelkie znane nam gesty, gdyż wyłoniła się ona z naszej formacji. Zakwita nam więc postawa totalnej destrukcji, jako jedynej drogi eskalacji.
Myślę, że jest to przejawem przegranej, klęski. Nie z tamtym tradycyjnym akademizmem, tylko z przejawem samolikwidacji sztuki. W imię czego ta samolikwidacja? Chyba w imię rozhulanych apetytów artystów, którym nigdy ręka nie zadrżała przed zadaniem ostatecznego ciosu. Bo możliwa jest postawa miłości do sztuki i postawa bezwzględna, bacząca tylko na spektakularne korzyści ( brak odpowiedzialności ). Czy sztukę czeka klęska?
Poszukuję tych nielicznych, którzy pragnęli sztukę uratować, wtedy może jeszcze bez pełnej świadomości, samym instynktem sztuki, jakiego w sobie nie zatracili.
Twoja M.
Maj 1994