Jerzy Bereś
III Dysputa z Marcel Duchamp
24 IV 1990
Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, Warszawa
w ramach spotkania Sztuka performance
Opis manifestacji:
Publiczność siedzi na ławkach pod ścianami. Na środku sali stoją dwa stoliki. Na pierwszym ustawiono kieliszki i butelkę wódki, na drugim leży szachownica. Figury ustawione są w konfiguracji rozpoczynającej grę. Pomiędzy stolikami stoi niski, czarny podest, na którym leży spory kamień. Autor wchodzi nagi staje przed publicznością i mówi: „chciałbym zasygnalizować, że będzie to na temat odpowiedzialności artysty i widza. Problemy, które dzisiaj chciałbym zasygnalizować są na tyle, jakby przerastające mnie, że czuję się w nie zawikłany. Ale myślę, że z państwa pomocą coś się rozjaśni.” Podchodzi do stolika z kieliszkami, nalewa wódkę do jednego z nich, bierze kubek z farbą i maluje na plecach czerwoną pręgę. Następnie podchodzi do stolika, na którym stoi szachownica i rozpoczyna partię z samym sobą. Po przesunięciu czarnej figury maluje na piersiach czarny znak, po przesunięciu białej figury maluje biały znak. Razem tworzą one czarno-białą literę G. Przechodzi do stolika z kieliszkami, rozlewa wódkę i maluje na plecach czerwoną pręgę. Wraca do szachownicy, wykonuje następne ruchy figurami, malując jednocześnie na piersiach kolejną literę. Autor powtarza w skupieniu tę sekwencję czynności aż do momentu, gdy wódka zostaje rozlana, plecy pokryte są czerwonymi pręgami, na piersiach widnieje biało-czarny napis GRZECH. Maluje wtedy białą kropkę na fallusie. Bierze butelkę, podchodzi do czarnego podestu, podnosi kamień i zwraca się do publiczności: „Kiedyś Marcel Duchamp powiedział, że rzuci butelkę, a oni zrobią z tego dzieło sztuki. I tym samym zasygnalizował problem, który moim zdaniem dziś wszechwładnie opanował nie tylko dziedzinę sztuki, ale i wiele innych dziedzin. Fetyszyzacja… Bo cóż innego może zostać podstawione pod tę wartość, którą w ten sposób wyartykułował Marcel Duchamp”. Spaceruje przed publicznością nago, z biało-czarnym napisem GRZECH na piersiach. W ręku trzyma butelkę i kamień. Ciągnie dalej: „Jeszcze dodatkowo jest tutaj właśnie ten problem, który sygnalizuję tytułem, który tutaj wypisałem, bo uważam, że Marcel Duchamp zgrzeszył, zgrzeszył tym, że uczynił się nieodpowiedzialnym za swój czyn. Ponieważ zrzucił odpowiedzialność na tych, którzy właśnie z tejże butelki zrobili dzieło sztuki. I dlatego ja z tej butelki nie zrobię dzieła sztuki”. Zatrzymuje się i uderza butelką o kamień. Butelka z głośnym hukiem rozpryskuje się, szkło sypie się na podłogę. Autor kładzie kamień na podłodze, wychodzi poza miejsce, gdzie leżą odłamki szkła i mówi do publiczności: „Ale Duchamp znajdował się i rozważał cały problem na pułapie przedmiotu, ponieważ operował przedmiotem. Natomiast inni artyści, i w tym również ja, rzuciliśmy nie butelkę, ale swoją osobę. I tu powstaje problem już na zupełnie innej płaszczyźnie. Na płaszczyźnie, kiedy fetyszem staje się człowiek. Natomiast dramat zaczyna się w sytuacji, gdy jakiś naród uważa się naród wybrany. I chciałbym właśnie przestrzec swój naród czyli Polaków, nas, przed czynieniem się narodem wybranym. A takie teorie były, pod takimi czy innymi przysłaniającymi zewnętrznie hasłami czynione. Bo to nie jest nic innego tylko źródło nacjonalizmu. Tu wystarczy wspomnień o tragedii Niemców itd. To jest tylko taka ogólna refleksja. Natomiast głównym przesłaniem i tym, o czym mówiłem na samym początku przy zapowiedzi, tym co skłoniło mnie do zrobienia dzisiejszej manifestacji, jest dyskusja jaką miałem przed dwoma miesiącami, kiedy wygłosiłem na marginesie innej manifestacji taką tezę o tym, iż etyki normatywne mają jedną słabość, słabość iż tolerują kicz. I powiedziałem, że najbliżej, najlepiej nam znane chrześcijaństwo także toleruje kicz, ponieważ jest go dużo w kościołach. Na co ludzie, którzy dobrze znają etykę chrześcijańską powiedzieli mi, że kicz jest grzechem i nie mam racji. Ja na to usiłowałem się bronić w ten sposób, że wobec tego dlaczego tyle kiczu w kościele. I dopiero teraz przychodzi mi jakaś taka myśl, z której wynikałoby, że problem nie jest taki prosty. Ponieważ jeżeli mówimy o czymś „kicz”, to mamy na myśli przedmiot. Natomiast nie mamy na myśli i usuwamy w cień sprawcę tego kiczu. On przestaje być ważny. I to jest właśnie również…zamyka się tu to samo koło, koło duchampowskie. On także uczynił się nieodpowiedzialnym za swoje dzieło. I stawiam tezę, że nieprawdą jest to, iż kicz jest grzechem.” Autor wchodzi w tym momencie na czarny postument i mówi dalej: „teraz wracając do samego początku. Chciałbym właśnie przypomnieć o tym, że tak jak Duchamp bawił się przedmiotem, my performerzy, bo do tego mnie niemal siłą zaliczono, uwikłaliśmy się właśnie w ten dylemat rzucenia siebie w ten cały konglomerat fetyszyzacji, idolomanii, z którego nie ma wyjścia. Dlatego zwracam się do Państwa o głosy w tej sprawie, jakie można znaleźć z tego wyjście. Ja proponuję osąd, osąd tego, co Państwo w tej chwili widzą.” Autor stoi nagi na czarnym postumencie, na piersi napis GRZECH.