Jerzy Hanusek: Jerzy Bereś – o życiu i sztuce (2014)

(Tekst ukazał się wersji nieco skróconej w: Rocznik Nowosądecki tom XLIII, Nowy Sącz 2015, s. 7-38)

 

Jerzy Bereś był jednym z najwybitniejszych, najbardziej oryginalnych polskich artystów. Pierwsze 20 lat swojego życia spędził w Nowym Sączu, następne 62 lata w Krakowie. Twórczość Beresia obejmuje ponad 250 rzeźb oraz ponad 100 wystąpień publicznych, które nazywał manifestacjami. Był uczniem Xawerego Dunikowskiego. Uczestniczył niemal we wszystkich ważniejszych wydarzeniach artystycznych w Polsce drugiej połowy XX wieku, był prekursorem wielu zjawisk w obszarze sztuki, jego życie nasycone było niezwykłą ilością interesujących faktów. Większość z nich zostanie jedynie zasygnalizowana. Przez cały okres PRL praktykował wolność, którą definiował jako niepodległość. Żył skromnie. Przy pomocy sztuki – narzędzia, którym się posługiwał – podjął już w latach 60. walkę z reżimem komunistycznym, za co sam był przez ten reżim zwalczany. Nigdy jednak swojej twórczości nie podporządkowywał doraźnym celom. Prace Beresia znajdują się w kolekcjach wielu muzeów w Polsce i zagranicą.

Ze względu na charakter wydawnictwa, w którym ukazuje się niniejszy tekst, okres życia Jerzego Beresia w Nowym Sączu oraz jego związki z tym miastem zostały omówione szczególnie dokładnie. Jest to pierwsze tego typu opracowanie. Większość przedstawionych informacji pochodzi z wywiadu, który został przeprowadzony z Ireną Zielińską, siostrą Jerzego Beresia oraz ze wspomnień Bettiny Bereś, córki artysty1Relacje te zawierają jednak wiele luk. Jeżeli ktoś z czytelników będzie dysponował informacjami, które mogłyby uzupełnić nakreślony obraz, będę wdzięczny za przekazanie ich do redakcji lub bezpośrednio na adres Fundacji imienia Marii Pinińskiej-Bereś i Jerzego Beresia: fundacjaMPBJB@gmail.com..

 

Lata dziecięce zranione śmiercią matki

 

Jerzy Bereś urodził się 14 września 1930 roku w Nowym Sączu. Jego ojcem był Władysław Bereś, urodzony 20 kwietnia 1898 roku w gminie Staromieście koło Rzeszowa, matką Jadwiga Wygoda, urodzona 3 września 1905 roku, prawdopodobnie w Nowym Sączu. Władysław był synem Jana Beresia i Marii Stańkowskiej. Matką Jadwigi była Stanisława Oleksy, o ojcu brakuje informacji.

W Certyfikacie Przynależności, wystawionym przez władze austriackie2Druk jest w języku polskim, ale znaczek jest austriacki. Jako kraj wpisana jest „Galicya”. w dniu 7 września 1918 roku, można przeczytać potwierdzenie, że Władysław Bereś posiada prawo swojszczyzny w gminie Staromieście. Staromieście bywa nazywane Starym Rzeszowem, gdyż na jego terenie znajdowało się przedlokacyjne miasto Rzeszów. W roku 1354, wraz z nadaniem praw miejskich, Rzeszów został przeniesiony na tereny obecnego Rynku, a Staromieście nabrało z czasem charakteru podmiejskiej wsi. Niewielka część Staromieścia została przyłączona do Rzeszowa w roku 1902, pozostała część dopiero w roku 1952.

Okoliczności przyjazdu Władysława do Nowego Sącza nie są jasne. Irena Zielińska, jego córka, przywołuje utrwalony w rodzinie przekaz, że ojciec przybył do Nowego Sącza z Rzeszowa w wieku 20 lat, a więc w roku 1918. Z zachowanych dokumentów wynika jednak, że w latach 1913-1916 uczęszczał on do Szkoły Przemysłowej w Nowym Sączu. Być może mieszkał w internacie. Pod koniec 1916 został przyjęty do Austriackich Kolei Państwowych.  Prawdopodobnie mieszkał już w Nowym Sączu, gdy 31 października 1918 roku miasto, podobnie jak Rzeszów, zostało włączone do odradzającego się Państwa Polskiego. W tym dniu zajęto koszary, składy amunicji i żywności, a na Dworcu kolejowym zawisł transparent z napisem „Wolna, Zjednoczona, Niepodległa Polska”. Certyfikat przynależności został wystawiony na niecałe dwa miesiące przed tym faktem. Być może miał z nim jakiś związek.

Władysław miał dwie siostry, Eleonorę i Helenę, oraz brata Michała. Przekaz rodzinny mówi, że do Nowego Sącza przyjechał razem z siostrą Heleną i jej mężem Stanisławem Łożańskim, który z zawodu był tapicerem. Zamieszkali przy ulicy Spiskiej numer 10, w domu, który istnieje do dzisiaj. Później sprowadzili do Sącza matkę, Marię Beresiową. Jeszcze wcześniej do Sącza przybyła siostra Eleonora wraz z mężem Janem Mazurem. Zamieszkali przy ulicy Kunegundy3Dom już nie istnieje, w jego miejscu zostały wybudowane bloki.. Prawdopodobnie to ona namówiła rodzeństwo do przyjazdu.

W Nowym Sączu od 1876 roku istniały Cesarsko-Królewskie Warsztaty Kolei. Stanowiły one zaplecze techniczne wybudowanej wtedy – przebiegającej przez Nowy Sącz – linii kolejowej łączącej Tarnów z Leluchowem. Warsztaty były w kolejnych latach rozbudowywane. W czasie I wojny Światowej pracowały na potrzeby wojska austriackiego, nie uległy zniszczeniu. W 1918 roku w zakładach wyremontowano pierwszą w niepodległej Polsce lokomotywę parową, produkowano pociągi pancerne na potrzeby armii. W ciągu dwóch lat działalność została rozszerzona o usługi dla przewoźników cywilnych. W roku 1922 zakłady, których nazwa została zmieniona na „Warsztaty Główne I klasy Nowy Sącz”, liczyły około 1800 pracowników. Były głównym pracodawcą w Nowym Sączu, a moment odzyskania niepodległości z pewnością był czasem, w którym wielu ludzi przyjeżdżało do miasta z nadzieją znalezienia pracy. Wokół Warsztatów kolejowych powstała cała infrastruktura społeczno-kulturalna: kolejowy kościół św. Elżbiety Węgierskiej, szkoła podstawowa, przychodnia lekarska, prowadzący działalność kulturalną „Dom robotniczy”, bank spółdzielczy.

Władysław był ślusarzem kolejowym. W roku 1922 uzyskał dyplom wyzwolonego czeladnika w Zrzeszeniu Przemysłowym „Cech Wielki” w Nowym Sączu.  Nie wiadomo dokładnie, kiedy rozpoczął pracę w Warsztatach. W latach 1918-1920 służył w wojskach kolejowych, prawdopodobnie był już pracownikiem tych zakładów. Jego szwagier, Stanisław Łożański, również w nich pracował. Zachowało się z tego okresu kilkanaście zdjęć grupowych. Na jednym z nich widać Władysława z karabinem w grupie kilkunastu żołnierzy oraz podpis „Rok 1918. Nowy Sącz”. Na innym widzimy napis „Warsztaty wojsk kolejowych w Jędrzejowie”. Są też zdjęcia przy budowie lub remontach mostów, obok parowozów, podczas gry w karty. Jest z tego czasu również kilka plenerowych fotografii grupowych, w cywilnych ubraniach. Wszyscy elegancko ubrani, w garniturach, kapeluszach, z laseczkami. Prawdopodobnie są to koledzy z wojska, może na wspólnej wycieczce. Na kolejnej fotografii ośmiu młodych mężczyzn pozuje we wnętrzu, w garniturach, w muszkach.

Władysław był przystojnym mężczyzną, czapkę lub kapelusz nosił zawadiacko na bakier. Gdzieś na początku lat 20. poznał Jadwigę Wygodę. Jej rodzicami byli Jakub Wygoda i Stanisława Oleksy. Jadwiga miała troje rodzeństwa: siostrę Marię i dwóch braci, Mariana i Franciszka. Marian ożenił się z położną z Krynicy i tam zamieszkał, był listonoszem. Franciszek zaginął gdzieś na wschodzie4Franciszek Wygoda większość życia spędził w Rosji, założył tam rodzinę. Zachowały się jego listy z lat 1922-1933 wysyłane z Dniepropietrowska. Później kontakt się urwał. Znając historię stalinowskich represji możemy się jedynie domyślać, jaki był jego los..  Maria wyszła za mąż za Pawła Mółka z Miłkowej. Poległ on w roku 1917 we Włoszech walcząc w armii austriackiej. Jej drugim mężem był  Szkaradek z Tylicza. Mieszkali w młynie Żyda Laksa przy ulicy Młyńskiej. Około roku 1924 ojciec Jadwigi prawdopodobnie już nie żył, a Jadwiga mieszkała z matką w domu rodzinnym przy ulicy Siemiradzkiego 9. Stanisława Wygoda zmarła 10 lutego 1924 roku i w tym samym roku, 8 listopada, Jadwiga wyszła za mąż za Władysława Beresia. Zamieszkali w domu rodzinnym Jadwigi.

Były to obrzeża Nowego Sącza. Ulice jeszcze nie zostały zbudowane, teren był luźno pokryty małymi domkami. W pewnej odległości biegła ulica Nawojowska, przecinała ją ulica Grodzka. Na mapie sporządzonej przez Wojskowy Instytut Geograficzny w 1934 roku, który jest przedrukiem z austriackiego miedziorytu z 1917 roku, na obszarze ograniczonym Kamienicą, ul. Grodzką i ulicą Nawojowską nie ma zaznaczonych żadnych dróg bitych, są zaznaczone jedynie drogi piesze i konne. Na mapie tej jest zaznaczona Kolonia Kolejowa, której budowę ukończono w 1917 roku. Na innej mapie tego samego Instytutu z roku 1937, opracowanej na podstawie mapy z roku 1934, znajduje się już więcej ulic: prawdopodobnie dzisiejsza ulica Klasztorna i Wiśniowieckiego. W rejonie dzisiejszej ulicy Siemiradzkiego nadal nie ma żadnych zaznaczonych ulic. Jerzy Bereś po latach wspominał: Mieliśmy domek na przedmieściach Nowego Sącza, mieszkało się normalnie, jak wszyscy. Nie było jeszcze wówczas dużego ruchu samochodowego i mogliśmy bez przeszkód hasać po ulicach, graliśmy w piłkę i inne gry 5Natalia Kaliś, „Podejmowanie wyzwań – z Jerzym Beresiem (oraz Bettiną Bereś) rozmawia Natalia Kaliś”, Czasopismo Naukowe „Kultura i Historia”, 18/210, s. 2..

Dom został zbudowany z podkładów kolejowych, miał podmurówkę z piaskowca, dach kryty dachówka, stał w sporym ogrodzie, w którym znajdowała się też drewutnia. W domu nie było elektryczności, ani bieżącej wody. Od strony ogrodu dom posiadał dużą przeszkloną werandę. Wejście po schodkach prowadziło najpierw do werandy, potem do małego korytarzyka. Po lewej stronie znajdował się pokój z kuchnią, po prawej stronie także pokój z kuchnią, strome schody prowadziły na strych. Władysław sam wykonał przy domu wiele prac: otynkował go tak, że wyglądał jak murowany, zaadaptował strych na mieszkanie, dobudował balkon, schody na poddasze, łazienkę, tuż przed wojną doprowadził elektryczność. W sąsiedztwie stały dwa domy, z jednej strony mieszkała rodzina Furtaków, z drugiej rodzina Krakowskich. Nie daleko rozciągały się łąki, przez które płynął mały potok Łącznik. Potok często wylewał i wtedy teren stawał się podmokły.

W 1925 roku Władysławowi i Jadwidze rodzi się córka Halina, w 1930 syn Jerzy, a w roku 1933 córka Irena. Władysław pracuje w Warsztatach kolejowych, Jadwiga zajmuje się dziećmi. Część domu na dole jest wynajmowana6Połowa domu na dole była wynajmowana rodzinie Bobaków, Stanisławie i Bronisławowi., aby uzyskać dodatkowe środki na utrzymanie rodziny i remonty. Władysław od 1929 roku jest spawaczem elektrycznym i prędko stanie się bardzo cenionym specjalistą. Technologię tę wprowadzono w Warsztatach w roku 19247Informacje o Warsztatach w okresie 1918-1945 podaję za artykułem Leszka Zakrzewskiego, „Dzieje ZNK Nowy Sącz”, Almanach Sądecki R. 9, nr 3(2000), s. 3-29..Wcześniej blachy kotłów parowozów łączono przy pomocy nitów. Spawanie kotłów jest bardzo odpowiedzialnym zajęciem, ze względu na olbrzymie ciśnienie, które muszą wytrzymać. W Warsztatach prężnie działa Spółdzielnia Spożywców Kolejarzy „Samopomoc”. Prowadzi ona kilka sklepów, masarnię i piekarnię, organizuję pomoc dla bezrobotnych, przekazuje fundusze na działalność społeczno-kulturalną. W 19318Halina zmarła 1 X 1931. Jej choroba miała związek z wielką powodzią, która miała miejsce we wrześniu 1931 roku. „Słowo Polskie” nr 265 z 27.09.1931 na pierwszej stronie pisało, że Kamienica Nawojowska zalała niżej położone dzielnice Nowego Sącza.  Jerzy nie pamiętał starszej siostry. roku rodzinę dotknęła tragedia: Halina zachorowała na dyfteryt i zmarła po dwóch dniach choroby.

Jadwiga bardzo przeżyła nagłą śmierć córki i niedługo później poważnie zapadła na zdrowiu. Była operowana w Krakowie, w szpitalu na ulicy Kopernika. Tam odwiedził ją mąż z dziećmi. Prawdopodobnie był to pierwszy pobyt Jerzego w Krakowie, nie zachowały się informacje, czy ograniczył się on jedynie do wizyty u mamy. Jadwiga w szpitalu robiła na drutach pelerynkę dla córki. Wspomnienie o tej pelerynce, robionej przez matkę mimo cierpienia związanego z chorobą, stanie się dla Ireny i Jerzego jednym z najważniejszych elementów pamięci o matce. Operacja miała miejsce około roku 1935. Jadwiga wróciła po niej do domu, ale choroba postępowała9Relacje Ireny i Jerzego dotyczące choroby matki różnią się. Jerzy opowiadał, że mama była operowana w Krakowie, w szpitalu Bonifratrów i już do Sącza nie wróciła. Ponieważ odprowadziła do szkoły 1 września 1937 roku, jej wyjazd do Krakowa musiał nastąpić we wrześniu lub październiku tego roku. Być może obie wersje dają się ze sobą połączyć. Na korzyść relacji Ireny przemawia fakt, że w akcie zgonu Jadwigi Bereś jako miejsce jest podany Nowy Sącz.. Jerzy wspominał, że mama zdążyła go jeszcze 1 września 1937 odprowadzić do szkoły. Była to Publiczna Szkoła Powszechna (męska) II stopnia im. Stanisława Konarskiego. Mieściła się w budynku, który znajduje się obecnie przy ulicy Jagiellońskiej 61 i który z racji płaskorzeźby umieszczonej nad wejściem nazywany jest „ciuciubabką”. W tym czasie mieściły się tu także trzy inne szkoły.

Jadwiga zmarła 2 października 1937 roku. Przed jej śmiercią dzieci często przebywały u cioci Heleny Łożańskiej na ulicy Spiskiej. Lubiły te odwiedziny. Wiedziały, że z mamą jest coraz gorzej. Jerzy bardzo przeżył śmierć matki i wielokrotnie będzie powracał we wspomnieniach do chwili, kiedy matka prowadziła go za rękę do szkoły. Po latach powie: Dobrze mnie przysposobiła [do szkoły, przypis JH], nauczyła tabliczki mnożenia. Była silną osobowością, z dużymi ambicjami. Nie pracowała zawodowo, ale bardzo pięknie szyła, głównie dla siostry, robiła też na drutach. Trochę rysowała10Zachowały się dwa rysunki wykonane przez Jadwigę. Jeden z nich przedstawia ułana i jest podpisany „Wygodzianka 1923”., wykonywała piękne ozdoby11Natalia Kaliś, op. cit., s. 2.. Należała do chóru „Lutnia” i uczyła dzieci patriotycznych piosenek. Pracowitość i manualne zdolności były cechą Wygodów. Jerzy opowiadał, że gdy wujek Marian z powodu choroby musiał leżeć w łóżku, to – nie mogąc wytrzymać bezczynności – robił na szydełku firanki, i wcale nie uważał, że jest to niemęskie zajęcie.

Po śmierci Jadwigi przez pierwszy rok do domu na ulicy Siemiradzkiego przychodziła opiekować się dziećmi ciocia Maria Szkaradkowa, przez następny ciocia Eleonora Mazurowa. Brak mamy nie wpłynął na wyniki szkolne Jerzego. Na świadectwie z drugiej klasy, wystawionym 21 czerwca 1939 roku, znajdują się wyłącznie oceny bardzo dobre.

Władysław w tym czasie zacieśnił znajomość z Janiną Rakuss, urodzoną 27 kwietnia 1903 roku w Nowym Sączu, córką Antoniego Rakussa i Walerii Rudzkiej. Zawarli ze sobą małżeństwo 14 lutego 1939 roku. Janina razem z ojcem mieszkała w wynajętym mieszkaniu na IV ulicy w Starej Kolonii12Wcześniej mieszkali na ulicy Chopina, w istniejącym do dzisiaj domu nr 19 lub 21.. Byli bardzo ze sobą związani. Teraz przeprowadzili się do domu na Siemiradzkiego. Antoni Rakuss zamieszkał w małym pokoiku na poddaszu. Sąsiedzi komentowali wielkoduszność Władysława, który wyraził zgodę na przyjęcie teścia pod swój dach.

Antoni był hodowcą ptactwa, posiadał wspaniałego pawia, który budził podziw. W roku 1927 otrzymał złoty medal od Towarzystwa Hodowców Drobiu i Gołębi. Pracował w narzędziowni na kolei, podobno sam wykonał strzelbę ukrytą w lasce, z którą chodził na polowania. Często przebywał w majątku Stadnickich w Nawojowej.

Janina miała brata Stanisława oraz siostrę Antoninę, która wyszła za mąż za Henryka Szydłowskiego i zamieszkała w Łodzi. Ich córka Halina była 3 lata starsza od Jerzego. Henryk Szydłowski był osobą majętną, wojskowym lekarzem, majorem rezerwy. Irena i Jerzy jeszcze przed wojną byli w odwiedzinach u wujostwa w Łodzi. Jerzy, jako starszy, prowadził rozmowy z wujem Henrykiem.

Irena początkowo nie chciała zaakceptować nowej mamy. Wybuch wojny i przeżycia w jej pierwszych miesiącach szybko jednak ten niechętny stosunek zmieniły. Jerzy łatwo nawiązał z Janiną bliskie porozumienie. Antoni Rakuss był wytrawnym grzybiarzem, często wyprawiał się na grzyby z Janiną, ale też z Jerzym. Znał świetnie okoliczne lasy. Jerzy wspominał, że dziadek potrafił pięknie naśladować odgłosy ptaków. Nawiązała się między nim silna więź. 1 września 1939 roku Janina odprowadziła Irenę do żeńskiej szkoły im. Klementyny Hoffmanowej, która mieściła się w tym samym budynku, co szkoła Jerzego.

Irena wspomina, że tata był bardzo spokojnym, pracowitym, uczciwym i sumiennym człowiekiem. Nigdy dzieci nie uderzył, nie krzyczał na nie. Był człowiekiem aktywnym społecznie i politycznie. W 1929 roku otrzymał prawo do Medalu Dziesięciolecia Odzyskania Niepodległości. Jeśli chodzi o poglądy, to pozostawał pod wpływem kultu Józefa Piłsudskiego. Pamiętam, że panowała szczególna atmosfera, nasilenie patriotyzmu. Z jednej strony chodziłem na pochody pierwszomajowe, bo ojciec był w PPS. Z drugiej wolałem święto trzeciego maja, gdzie była defilada wojskowa Pułku Podhalańskiego. Pięknie wyglądali na koniach, w kapeluszach z piórami. (…) Ojciec bardzo angażował się w strajki. (…) Pamiętam, że ciągle się z jego powodu denerwowaliśmy, żeby nic mu się nie stało przez to zaangażowanie13Natalia Kaliś, op. cit., s. 2. – będzie wspominał Jerzy. I dalej: Ja i siostra chodziliśmy do kościoła, ale rodzice byli raczej agnostykami. Czasem w jakieś wielkie święta tradycyjne poszli do kościoła. (…) Ojca środowisko było pro-piłsudczykowskie, ludzie lewicy. Prawica związana była z Kościołem. Ale jakoś to się tak wszystko układało, że z jednej strony był dystans do religii, a z drugiej, jak przyszły święta, to grała orkiestra kolejowa14Natalia Kaliś, op. cit., s. 2.. Janina mawiała, że ona Panu Bogu nie będzie się narzucać. Jerzy wspominał, że w każdą niedzielę o godzinie 8 rano uczestniczył w obowiązkowej, szkolnej mszy. Groźny ksiądz katecheta sprawdzał za każdym razem listę obecności.

W sąsiedztwie mieszkali znajomi pracujący również w Warsztatach Kolejowych. Dzieci wspólnie bawiły się na gościńcu i na pobliskich łąkach nad Łącznikiem, które ciągnęły się do torów kolejowych, do sztreki, jak się wtedy mówiło. Władysław hodował kury, w domu był pies Azor, rudy wilczur. Wspominając okres dzieciństwa Jerzy powie też: Onegdaj wystawiałem w Krzysztoforach Przepowiednię II. W galerii ustawiłem wóz z drewnem opałowym, podobny do takiego, który przejeżdżał obok mojego domu. Dla małych szkrabów przyjazd wozaka był wielkim wydarzeniem, rozładunek i zabawy wokół wyprzężonego konia też15Jerzy Leśniak, „Klasyk kontestacji”, Sądeczanin, listopad 2010, s.75.. W niedziele Władysław wybierał się z dziećmi i z psem na długie spacery. Nie chodzili jednak ścieżką do Białego Klasztoru i dalej nad Kamienicę, ale raczej nad Dunajec i dalej brzegiem pod Zamek Nowosądecki. Jerzy szczególnie ciepło wspominał częste wyjazdy do Krynicy, do willi „Krzysia”, w której mieszkał wujek Marian.

W 1939 roku cała rodzina została dotknięta tragedią. Zmarła niespodziewanie Michalina16Michalina Czerny., córka Marii Szkaradek. Michalina straciła pierwsze dziecko, zmarła na skutek zakażenia dwa miesiące urodzeniu drugiego.  Miała wtedy zaledwie 21 lat. Jej śmierć mocno dotknęła Jerzego, gdyż kilka lat wcześniej spotkało go wyjątkowe wyróżnienie: niósł welon na ślubie Michaliny. Pamiętał wspaniałość tej uroczystości, wydawało się, że pannę młodą czeka samo szczęście. Mąż Michaliny „ulotnił się” po jej śmierci i Maria Szkaradek będzie wychowywała samotnie wnuczkę17Krystyna Czerny, później Broszkiewicz. aż do jej dorosłości.

 

 

Okres okupacji – ślady do końca życia

 

Irena dokładnie pamięta pierwsze spotkanie z wojną. Pierwszego września o godzinie 5 rano Jan Bobak18Jan Bobak, syn państwa Bobaków, z zawodu fryzjer., który także wynajmował pokój na Siemiradzkiego, zakrzyknął do Władysława „Panie Bereś – wojna!”. Następnego dnia gromada dzieci19Wśród tej gromady był także Marian Słowik., w tym Irena oraz Jerzy, bawiła się na polu, gdy nadleciały samoloty. „Samoloty, samoloty!” – krzyczały, radośnie biegnąc w ich kierunku. Nagle samoloty rozpoczęły ostrzał z karabinów maszynowych. Kule podskakiwały na drodze, a przerażone dzieci uciekły na werandę do pobliskiego domu Krakowskich. Wydarzenie to pozostanie w pamięci Jerzego na zawsze, wielokrotnie będzie je wspominał. Gdy wybuchła wojna miał 9 lat. Szok spowodowany agresją Niemiec i Związku Radzieckiego na Polskę pozostawił w jego psychice wyraźne i trwałe ślady. Pół wieku później wyznał, że od tamtego czasu nawiedzały go myśli samobójcze. Powiedział także: To były wielkie przeżycia. Nie mogłem w to uwierzyć. Byłem jako dziecko naiwny. Długo wydawało mi się, że Niemcy zaraz się wycofają. Ten obraz wtargnięcia, zniewolenia tak bardzo utkwił w mojej głowie, że kiedy robiłem pierwsze wystąpienie przed publicznością w 1967 roku, w ramach Panoramicznego Happeningu Morskiego Tadeusza Kantora, to był pierwszy impuls, który się pojawił. Z powrozem uwiązanym u szyi chodziłem wkoło drewnianego pala 20Natalia Kaliś, op. cit., s. 1..

Warsztaty Kolejowe zostały 5 września ewakuowane do Stanisławowa, przygotowania do ewakuacji rozpoczęto jeszcze przed wybuchem wojny. Władysław musiał wyjechać razem z Zakładem, wyszedł do pracy i już nie wrócił. Janina pozostała bez środków do życia. Razem z dziećmi i ojcem postanowiła – wzorem wielu rodzin – podążyć za mężem, tym bardziej, że rozeszła się wiadomość, że w Tarnowie pracownicy Zakładu otrzymają wypłatę. Spakowali się do dwóch walizek, rzeczy w domu zostały spakowane do małej nyży pod schodami. Jerzy pamiętał, że przed wyjazdem dojrzewające w ogrodzie pomidory zostały zebrane i włożone do beczki na deszczówkę, która stała obok domu.

Podróżowali pociągiem towarowym. W Tarnowie pociąg z rodzinami i pociągi, którymi ewakuowały się Zakłady, spotkały się. Irena widziała jak Janina odnalazła Władysława, który zostawiwszy sobie trochę pieniędzy resztę przekazał żonie. Nie mógł jednak zaopiekować się rodziną, musiał z transportem ewakuacyjnym jechać na wschód. Janina uznała, że dalsze podążanie za mężem nie ma sensu. Przypomniała sobie, że w Rzeszowie ma daleką rodzinę. Nazywali się oni Potemscy i mieszkali na ulicy Pobitnej, w dużym drewnianym domu z ogrodem. Pan domu był krawcem i osobą majętną. Janina postanowiła tam pojechać. Dni poprzedzające wkroczenie Niemców cała rodzina, wraz wieloma innym osobami, spędziła w ziemnym schronie, który znajdował się w ogrodzie. Irena wspomina, że spędziła tam dwa lub trzy dni. Nikt nie miał odwagi, aby opuści schron, wszyscy spodziewali się najgorszego. W pewnym momencie z zewnątrz dobiegły odgłosy koni i ludzi. Antoni Rakuss, który znał niemiecki, nie wytrzymał i odważył się wyjść, by zbadać sytuację. Okazało się, że był to niemiecki oddział zwiadowczy, który na szczęście nie miał wobec ludności wrogich zamiarów. Dzięki Antoniemu wszyscy mogli wreszcie wyjść na powietrze.

W Rzeszowie Janina z rodziną spędziła jeszcze kilka dni. Nie było żadnych wieści od Władysława, nie było też wiadomości, czy dom w Sączu jeszcze istnieje. Janina postanowiła jednak wracać. Udało im się dostać do Tarnowa, ale tam ugrzęźli na około tydzień. Do Nowego Sącz nie było czym dojechać. Nieliczne środki transportu szturmowane były przez ludzi. Janina z dziećmi nocowała na podłodze na dworcu kolejowym. Irena pamięta konwoje głodnych polskich żołnierzy wziętych do niewoli. W końcu dostali się na pakę ciężarówki, w zamieszaniu na jezdni pozostały jednak dwie walizki Janiny (zostały one później odzyskane).

W Nowym Sączu okazało się, że dom jest cały, ślady działań wojennych były jednak widoczne. Jerzy wielokrotnie będzie wspominał tę wspaniałą chwilę, gdy okazało się, że pomidory w beczce dojrzały i wygłodniała rodzina mogła zaspokoić głód. Pewnie już nigdy pomidory nie będą mu tak smakowały, jak tego dnia. Ewakuowani do Stanisławowa mężczyźni przepadli bez śladu. Dzieci biegały do sztreki za każdym razem, gdy przyjeżdżał jakiś pociąg. Sprawdzały, czy przypadkiem ich ojcowie nie powrócili.

Pewnego dnia, w drugiej połowie września, wrócił wychudzony i wygłodzony Władysław. Z okolicznych sąsiadów nie wrócił jednak prawie nikt. Władysław opowiadał, że w Stanisławowie było straszne zamieszanie i głód. Po ataku Rosjan Polacy nie mieli gdzie uciekać. Jedni szli do niewoli niemieckiej, inni rosyjskiej. Do niewoli niemieckiej dostał się Zdzisław Łożański, syn Heleny, który tam również przebywał. Władysławowi jednak udało się wydostać z pułapki, pod kulami przebył San, który na mocy tajnego aneksu do paktu Ribbentrop-Mołotow miał wyznaczyć granicę między Generalnym Gubernatorstwem i Związkiem Radzieckim.

Władysław powrócił do pracy w Zakładach, już pod zarządem niemieckim. Pracował od 7 rano do 7 wieczorem, przez cały dzień go nie było w domu. Pewnego dnia przyjechała z Łodzi siostra Janiny, Antonina Szydłowska z córką Haliną. Jej mąż Henryk, lekarz wojskowy, przepadł gdzieś w kampanii wrześniowej. Bezpieczeństwo Antoniny, żony polskiego oficera, było w Łodzi zagrożone, schroniła się więc u siostry. Halina będzie w czasie okupacji bliską towarzyszką Jerzego i Ireny.

Wynagrodzenie Władysława było bardzo małe, nie wystarczało na utrzymanie takiej ilości osób. Pod koniec 1939 roku wdrożono system kartkowy na większość produktów spożywczych. Kartki zabezpieczały 1/3 potrzeb kalorycznych człowieka. Irena pamięta długie kolejki po kartki, a później długie kolejki po chleb, który był dzielony na ósme części. Wszyscy byli zmuszeni, aby angażować się w zdobywanie żywności. Janina z Jerzym regularnie jeździli po okolicznych wsiach, często do Ptaszkowej. Wymieniali rozmaite sprzęty, przede wszystkim odzież, na żywność. Były to niebezpieczne wyprawy. Żywność trzeba było przewieźć pociągiem, a tam Niemcy organizowali rewizje i łapanki. Handel był zabroniony. Można było za to trafić do obozu koncentracyjnego. Irena pamięta także, że chodziła z Janiną do getta, zanosiły tam żywność i wymieniały ją na rozmaite przedmioty, które później były znowu wymieniane na żywność w okolicznych wsiach. Irena pamięta też, że matka przekazywała dla żydowskich dzieci jej sukienki, a ciocia Maria Szkaradkowa, która mieszkała w młynie i miała ułatwiony dostęp do mąki, piekła bułki i przemycała je w wózku dziecinnym do getta. W Nowym Sączu przed wojną społeczność żydowska liczyła ponad tysiąc osób, ocaleli tylko nieliczni. Irena przywołuje następujący obraz: tuż przed wybuchem wojny żydowski właściciel sklepu, przeczuwając nadchodzący kataklizm, próbuje usilnie podarować Władysławowi futro: „No weź Panie Bereś, weź!”. Władysław jednak go nie przyjmuje. Potem się tłumaczy: jak mogłem przyjąć, przecież nie miałem pieniędzy, by zapłacić.

W 1940 roku wybuchł w nocy groźny pożar stajni u sąsiadów Krakowskich. Władysław obudził dzieci i powiedział, żeby spokojnie się ubrały. Zawsze potrafił zapanować nad emocjami, obawiał się, że dzieci wpadną w panikę. Przyjechała straż pożarna, ale bez wody. Pożar gaszono wiadrami. Budynek przy Siemiradzkiego został lekko nadpalony, spaliły się m.in. narty Jerzego.

W lutym 1941 roku Janina urodziła Romana, poród był ciężki. Dziecko było wyczekiwane przez Irenę, która koniecznie chciała opiekować się niemowlęciem. Wcześniej prosiła nawet sąsiadkę, aby podarowała jej swoje nowonarodzone dziecko21Był to urodzony w 1940 roku Wacław Smoter, został później lekarzem.. Jerzy postanowił dla małego braciszka zrobić buty. Jak wspominał okazało się to tak trudne, że zanim zdołał je wykonać, Roman wyrósł na tyle, że buty okazały się za małe. Siedmioletnia wówczas Irena całymi dniami zajmowała się niemowlęciem. Najgorzej było po zmroku. Obowiązywał nakaz zaciemnienia, Irena siedział po ciemku, gdyż nie zapalała lampy naftowej. Ojciec wracał dopiero wieczorem. Matka razem z bratem również wracali późnym wieczorem z wypraw po okolicznych wsiach. Janina miała dużo pokarmu, ale nie miała kiedy go wykorzystać. Przyjście na świat Romana zbiegło się ze śmiercią dziadka Rakussa, który odszedł w lecie 1941 roku.

Dzieci chodziły pracować przy obieraniu jabłek na Bocoń. Skromna zapłata uzależniona były od wagi pestek po obranych jabłkach. Chodziły też na dożywianie, które organizowały siostry niepokalanki w Białym Klasztorze. Każde dziecko dostawało talerz zupy z pokrzyw i łyżkę marmolady lub soku z owoców. W domu w piwnicy był też pojemnik z tranem, którego łyżkę każdego dnia musiały wypić. Dożywianie było również organizowane u Władysława w pracy. W jego ramach otrzymywał on codziennie puszkę na mleko bardzo gęstej zupy z karpieli. Przynosił tę puszkę do domu i po rozrobieniu Janina przygotowywała zupę dla całej rodziny. Władysław otrzymał także drewniaki, prawdopodobnie w ramach jakiegoś deputatu. Ponad pół wieku później Jerzy wykorzysta te drewniaki w akcji artystycznej pt. „Spór z Andrzejem Wajdą”, w krakowskiej galerii Krzysztofory22Akcja „Spór z Andrzejem Wajdą” odbyła się 25 listopada1996 roku w galerii Krzysztofory w Krakowie. W czasie akcji Bereś miał drewniaki na nogach. Po akcji stały się one elementem obiektu zatytułowanego „Taczki elitarne”. Bettina wspomina, że przez lata drewniaki były u nich w domu, ale tata ich nie lubił, kojarzyły mu się z okupacją..

Pomimo grozy wojny dzieci potrzebowały zabawy. Niedaleko do domu Twardowskich przy ulicy Królowej Jadwigi 22 wprowadził się Jerzy Dąbrowski, rówieśnik Jurka. Jego matka uczyła gry na fortepianie. Obaj Jurkowie bardzo się zaprzyjaźnili. Jurek Dąbrowski był motorem całej grupy, do której oprócz Jurka Beresia i Ireny należeli również m.in. Jerzy Dębicki, Marian Urasiński, Marian Słowik, Aleksander Furtak. Wspólnie urządzali zabawy w dom, w cyrk. W ramach tej drugiej zabawy ćwiczyli się w sztukach akrobatycznych. Jerzy był zwinny i takie sztuki dobrze mu wychodziły. W święta Bożego Narodzenia przygotowywali szopkę, do której własnoręcznie projektowali i wykonywali lalki. Z szopką tą chodzili po umówionych domach. Jedna z koleżanek, nazywana Adą Sari, umiała pięknie śpiewać. Okolicznie dzieci zbierały w się w suchej fosie i pod przywództwem Ady Sari urządzały wielogodzinne śpiewania. Janina późno wieczorem nie mogła dzieci przywołać do domu.

Kwitła sąsiedzka samopomoc. Prawie w każdym domu hodowano jakiś inwentarz, pomimo że był zakaz pokątnego uboju i jego złamanie było traktowane jak sabotaż, można była za to trafić do obozu koncentracyjnego. Na Siemiradzkiego, w drewutni również była hodowana świnia. Janina miała wiele przyjaciółek na Starej Kolonii m.in. panią Matulową, panią Mucową. Pan Muc prowadził piekarnię i raz w tygodniu dawał Janinie bochenek chleba.

Szefem Gestapo w Nowym Sączu był Heinrich Hamann. Jerzy Bereś wspominał: Nowy Sącz to było tzw. karne miasto, część obywateli wyznaczano jako zakładników i musieli się codziennie zgłaszać na posterunek. Ojciec kilkakrotnie był takim zakładnikiem, a kiedy szedł się meldować, my w domu drżeliśmy, czy wróci, czy nie. Bo jeśli w międzyczasie zastrzelono jakiegoś Niemca, to zakładników natychmiast rozstrzeliwano. Coś takiego zdarzyło się kilka razy. Na szczęście ojciec zawsze wracał23Natalia Kaliś, op. cit., s. 2.. W czasie okupacji w Nowym Sączu życie straciło ponad dwa tysiące osób. W okolicy były silne oddziały AK, z racji położenia miasto było też ośrodkiem kuriersko-przerzutowym. Wielu mieszkańców było zaangażowanych w konspirację. W 1941 roku został rozstrzelany Bolesław Barbacki, znany nowosądecki malarz i działacz społeczny.

Relacje pomiędzy członkami rodziny Wygodów i Beresiów były bliskie i serdeczne. Często odwiedzano się wzajemnie. Ciocie Eleonora i Maria przychodziły przecież na Siemiradzkiego przez dwa lata i przez całe dnie doglądały dzieci Władysława, wujek Marian z Krynicy też często się pojawiał. Marian Wygoda był człowiekiem bardzo życzliwym, nie kalkulował, żył raczej chwilą bieżącą. Irena wspomina, że pewnego dnia na Siemiradzkiego wpadł wujek Marian. Wszyscy byli przygnębieni, tak się jakoś złożyło, że nie jedli od dwóch dni. Marian poszedł do miasta i po pewnym czasie wrócił z bułkami, które jakimś cudem udało mu się zdobyć. Jerzy bardzo lubił wujka Mariana, mówił, że z charakteru jest do niego podobny.

W roku 1943 Antonina Szydłowska otrzymuje wiadomość o śmierci męża Henryka. Henryk był więźniem w Kozielsku i został rozstrzelany w lesie katyńskim. 65 lat później, odnosząc się do propagandy komunistycznej w PRL Jerzy Bereś napisze: JB jednak wiedział, jaka jest prawda. I to od dawna. Jego ciocia bowiem już w czasie okupacji niemieckiej w 1943 roku dostała dokumenty i drobiazgi po zabitym tam[w Katyniu, przypis JH]mężu. Z notatnika, który pokazywała 13-letniemu J.B. (bo sama nie była pewna, czy dobrze widzi) wynikało, że mąż zginął w 1940 roku, a nie w 1941 24Jerzy Bereś, „J.B. a Grupa”, [w:] „Grupa Krakowska, Dokumenty i materiały z lat 1932-2008”, wyd. Ośrodek Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora CRICOTEKA, Kraków 2008, s. 24..

28 lipca 1940 roku Jerzy otrzymał niemieckie świadectwo ukończenia trzeciej klasy w siedmioklasowej polskiej szkole publicznej. Dyrektorem szkoły był pan Milówka, który pełnił to stanowisko również przed wojną, a na świadectwie wpisano jeszcze przedwojennego patrona szkoły25Na kolejnych świadectwach patron szkoły znika.. Irena wspomina, że w czasie okupacji szkoły właściwie nie było, gdzieś się chodziło, ale nauka była pozorna. Było dużo przerw w nauce. Budynki szkolne zostały w 1939 roku zajęte na potrzeby niemieckie. Większość szkół zlikwidowano. Istniała szkoła handlowa prowadzona przez siostry niepokalanki w Białym Klasztorze. Chodziła do tej szkoły kuzynka Halinka. Irena chodziła do jakiejś szkoły na ulicy Kochanowskiego, aż za Kamienicą. Jerzy będzie wspominał: Szkoły zamieniano na szpitale, musieliśmy pokonywać niekiedy długie dystanse, by dotrzeć na lekcje. Po drodze zdarzało się, że rewidowali nas polscy policjanci służący dla Niemców. Sprawdzali, czy nie niesiemy książek do polskiej historii czy geografii26Świadectwa szkolne Jerzego Beresia z lat 1939/1943 obejmują następujące przedmioty: religia, język polski, nauka o przyrodzie, arytmetyka z geometrią, rysunki, zajęcia praktyczne, śpiew, ćwiczenia cielesne. Pojawia się też kaligrafia oraz geografia, ale z pewnością nie jest to polska geografia.. Były zakazane. Dla nas – dzieci – to był szok27Natalia Kaliś, op. cit., s. 2..

Zachowały się świadectwa szkolne Jerzego z lat 1939/40, 1940/41, 1941/42, 1942/43 wystawione przez Publiczną Polską Szkołę Powszechną nr 7. Nie wiadomo gdzie mieściła się ta szkoła, ani czy Jerzy uczęszczał do niej również w roku 1943/44. Takie świadectwo się nie zachowało. Wiadomo, że nie chodził do szkoły we wrześniu 1944 roku. Od grudnia 1939 roku obowiązywał w Generalnej Guberni obowiązek pracy od lat 14. Jerzy po ukończeniu 14 lat został przez Niemców zmuszony do kopania okopów. Na szczęście nie trwało to długo, gdyż około 20 stycznia 1945 roku Niemcy zostali wyparci z Nowego Sącz przez wojska sowieckie.

Irena wspomina, że w czasie okupacji Janina bardzo sprawdziła się jako mama, bardzo dbała o dzieci. Zapisała je do Robotniczego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, które organizowało dla dzieci letni wypoczynek. Irena była na wakacjach w Rytrze, Żegiestowie. Jerzy jej nie towarzyszył, jako starszy potrzebny był w domu. W lipcu 1944 roku Janina Różańska28Helena Łożańska, siostra Władysława, miał córkę Janinę, która wyszła za mąż za Jana Różańskiego., siostrzenica Władysława, postanowiła z córką i synem pojechać do rodziny, do Iwierzyc koło Sędziszowa. Janina wyprawiła Irenę razem z nimi.

W Iwierzycach Irena przeżyła przejście frontu rosyjskiego. Była to ofensywa wojsk rosyjskich, która zakończyła się 23 sierpnia zdobyciem Dębicy. 15 sierpnia wszyscy mieszkańcy Iwierzyc uciekli do lasu na wzgórzu. Śpiewali pieśni religijne i obserwowali stamtąd jak płonie Sędziszów, jak wysadzane są mosty. Po powrocie do wsi, po kilku dniach, okazało się, że cała wieś została doszczętnie ograbiona. Rosjanie znaleźli nawet mąkę zakopaną w ogrodzie. Wobec zbliżającej się zimy i katastrofalnej sytuacji żywnościowej Janina Różańska postanowiła zawieść Irenę do Rzeszowa do państwa Potemskich.

Irena nie miała żadnych wiadomości o rodzinie. Najwięcej myślała o małym braciszku Romku. Na początku 1945 roku natknęła się w jakiejś gazecie na krótką notatkę mówiącą, że Zamek w Nowym Sączu został wysadzony i ucierpiał Dworzec Kolejowy. Była przekonana, że wszyscy jej bliscy zginęli. Ciężko pracowała w gospodarstwie przy hodowli gęsi i świń.

Nowy Sącz został zdobyty przez Rosjan 20 stycznia 1945 roku, po trzech dnia walk. 18 stycznia został wysadzony, prawdopodobnie przez partyzantów, Zamek Królewski, w którym mieściły się niemieckie koszary i skład broni. Odłamki spadły na dach domu w okolicy ulicy Siemiradzkiego. Wszyscy jego mieszkańcy w strachu czekali w piwnicy na przyjście Rosjan, jedynie Hala była tak odważna, że nawet podczas bombardowań nie chciała tam schodzić. Wreszcie nadeszli, do domu zaczęło się dobijać dwóch żołnierzy. Jerzy wspominał, że wyglądali strasznie, wygłodzeni, obszarpani, bez butów. „Czasy, czasy!” – pokrzykiwali. Na obu rękach każdego z nich, od nadgarstków po łokcie, przypięte były zdobyczne zegarki. Zażądali jedzenia, ale zanim zaczęli jeść, kazali domownikom spróbować żywności; bali się, że zostaną otruci. Szczęśliwie nie wydarzyło się nic strasznego.

Władysław rozpoczął poszukiwanie córki. Pojechał do Iwierzyc i tam dowiedział się, że Irena została odesłana do Rzeszowa. Irena wspomina, że w niedzielę palmową 1945 roku zobaczyła przez szybkę w drzwiach, że zbliżają się jacyś dwaj panowie. Jakaż była radość, gdy rozpoznała, że jest to tatuś z wujkiem Stanisławem Łożańskim, który poszukiwał w Iwierzycach swojej córki i wnuków. Droga powrotna była trudna, przed wyjazdem dostali w prezencie bochenek chleba. Nie zjedli go jednak od razu, tylko zachowali aż do Wielkanocy. Dzięki wódce przekazanej Rosjanom udało im się na dachu parowozu dotrzeć do całkowicie zniszczonego Jasła. Wspomnienie o niezwykłej podróży na dachu parowozu do dzisiaj wprawia Irenę w stan ekscytacji. Później jakoś przedostali się do Sącza.

 

Lata szkolne: talent plastyczny w cieniu matematyki

 

Wojska niemieckie zostały wyparte z Nowego Sącza 20 stycznia 1945 roku, po trzech dniach walk. Miasto należało do najbardziej zniszczonych w Małopolsce. Bardzo dużo mieszkańców zginęło lub zostało wywiezionych do obozów. Jerzy rozpoczął naukę w reaktywowanym Gimnazjum i Liceum in. Bolesława Chrobrego. Egzaminy wstępne odbyły się w Białym Klasztorze, zdało je 340 uczniów29Zob. http://akademickie.wsb-nlu.edu.pl/GazetaChrobrego.pdf . Prawdopodobnie Jerzy był wśród nich. Zajęcia szkolne wznowiono 1 lutego 1945 roku, a 31 lipca 1945 Jerzy otrzymał promocję do klasy drugiej. Na świadectwie miał kilka ocen dostatecznych, na późniejszych świadectwach takie oceny już się nie pojawiają. W październiku 1946 roku szkole zwrócono budynek zajmowany przez Armię Czerwoną. Po lekcjach Jerzy z kolegami często biegli na Aleje Wolności 23 i usiłowali ruszyć z miejsca wielką kamienną kulę30Kula do dzisiaj znajduje się w tym samym miejscu., która znajdowała się przed Domem Strzeleckim imienia Bronisława Pierackiego. W tym czasie mieścił się tu Teatr Miejski. W Sączu wszyscy jeździli na nartach. Pewnej zimy Jerzy własnoręcznie zrobił sobie „prawdziwe” narty. Władysław zdobył dla niego jesionowe deski i Jerzy wielokrotnie te deski gotował, następnie wsadzał je za szafę, aby uzyskać odpowiednie wygięcie. Wiązania do nart również wykonał sam. Gimnazjum ukończył w roku 1948. Do jego klasy chodzili m.in. Jurek Dębicki, Jurek Dąbrowski, Aleksander Furtak, Augustyn Leśniak, Tadeusz Dobek31J. Leśniak, op. cit., s. 76.. Dyrektorem Gimnazjum przez cały ten okres był Stefan Szeworski.

Ulubionym przedmiotem Jerzego była matematyka. Do egzaminu na koniec gimnazjum, nazywanego nieformalnie „małą maturą”, przygotowywał Stanisława Stanucha32Stanisław Stanuch (1931-2005), pisarz i dziennikarz, w PRL bardzo zaangażowany po stronie władzy (patrz: Waldemar  Żyszkiewicz, „Twórcy na uwięzi”, „Tygodnik Solidarność” nr 39, 26.09.2008). Stanuch mieszkał w Krakowie i kilkukrotnie odwiedził Jerzego Beresia., kolegę z klasy. Wspominał później, że nauczenie Staszka czegoś z matematyki było niesłychaną mordęgą33Z korepetycjami wiąże się także dramatyczne wspomnienie Jerzego. W 1947 szedł właśnie udzielać lekcji dwóm kolegom harcerzom, Doboszowi i Gawlikowi, gdy zginęli on tragicznie na skutek wybuchu  niewypału.. Irena wspomina, że brat bardzo lubił matematyczne problemy, ciągle coś rozwiązywał, nie pamięta natomiast, aby coś rysował. Już wtedy jednak Jerzy przejawiał uzdolnienia plastyczne. Była taka sytuacja w szkole gimnazjalnej, na tzw. robotach ręcznych, na których głównie rozrabialiśmy. Nauczyciel, pan Zbozień34Józef Zbozień był nauczycielem robót ręcznych, w pewnym momencie zapytał, kto umie wyrzeźbić tańczącą parę. Dodał, że to byłoby coś, gdyby ktoś potrafił. I ja się zgłosiłem. Dał mi kawałek drzewa i kartkę przedstawiającą tańczących krakowiaków. Na następną lekcję przyniosłem figurkę. Był zaskoczony i zachwycony. To jednak zdarzenie wyjątkowe, przeszło i zapomniałem o nim. W liceum wybrałem klasę matematyczno-fizyczną 35Natalia Kaliś, op. cit., s. 2-3..

Lata szkolne 1948/49 i 1949/50 Jerzy spędził w Liceum im. Jana Długosza. Dyrektorem był wówczas Franciszek Łapka, a opiekunem klasy Jerzego Stanisław Bernacki. Jerzy był w klasie czołowym matematykiem. Zdarzało się, że nauczyciel prosił go, aby poprowadził lekcje. Talent plastyczny ciągle dawał o sobie znać. Zachowały się fotografie przedstawiające dekoracje szkolne wykonane przez Jerzego. Talent ten musiał być nie byle jaki. Nieczęsto po latach szkolnych zachowuje się tyle prac, jak w przypadku Jerzego. Są to rysunkowe – wcale nie naiwne – portrety członków rodziny, Janiny, dziadka Rakussa, brata Romana, portret dyrektora liceum Franciszka Łapki i dyrektora Teatru Robotniczego Stefana Turskiego36Portret Stefana Turskiego może świadczyć o jakichś relacjach między nim i Jerzym, być może za sprawą Janiny, która była aktorką Teatru Robotniczego przed rokiem 1939. Irena wspomina, że po wojnie często bywała na spektaklach w tym Teatrze i zna wiele osób z nim związanych., portrety koleżanek, a nawet gipsowe popiersie  Romana i miniaturowa figurka Wandy Szlachcic, ówczesnej sympatii Jerzego. Ponieważ rodzinom pracowników Warsztatów Kolejowych przysługiwała pewna ilość darmowych przejazdów kolejowych, Jerzy kilka razy wybrał się w podróż po Polsce. Egzamin maturalny zdał w roku 1950.

 

Pod znakiem Dunikowskiego i w cieniu Stalina: studia na krakowskiej ASP

 

W lecie roku 1950 Jerzy złożył papiery na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej37W literaturze pojawia się też błędna informacja, że nie była to Architektura, ale Matematyka. Matematykę, jako drugi kierunek, Jerzy chciał studiować w trakcie studiów na Akademii. Z przyczyn formalnych okazało się to niemożliwe.. Przed egzaminami był w Krakowie uzupełnić dokumenty i wtedy zdecydował się na krok, który zaważył na całym jego życiu i który świadczył o drzemiącym w nim poczuciu wewnętrznej wolności. To poczucie i potrzeba wolności zewnętrznej będą przenikały jego twórczość przez następne 60-lat. Po latach wspominał: Zbliżał się czas stalinizmu i to się wyraźnie czuło. Chodziłem po uczelniach i wtedy Akademia38Akademia Sztuk Pięknych nosiła wtedy nazwę Akademii Sztuk Plastycznych. wydała mi się miejscem, w którym jest najwięcej swobody. To mi zaimponowało, w ostatniej chwili przeniosłem papiery. Zostałem przyjęty39Natalia Kaliś, op. cit., s. 3..

Atmosfera swobody nie trwała długo. W 1951 roku nastąpiła zmiana rektora oraz daleko idąca reorganizacja uczelni, zlikwidowano podział na pracownie, wielu profesorów musiało ją opuścić. Rozpoczął się okres mrocznego stalinizmu. Studenci zostali poddani bezwzględnej, politycznej indoktrynacji, szkoła była przygotowana, by nauczać zadekretowanego w roku 1949 socrealizmu. W 1952 roku zmieniona nazwę „Rzeczypospolita Polska” na „Polska Rzeczypospolita Ludowa”. Rozpoczął się PRL.

Jerzy Bereś studiował na Akademii w latach 1950-1956. Profesorem Jerzego na wyższych latach był Xawery Dunikowski (1875-1964), jeden z najwybitniejszych polskich rzeźbiarzy, nie tylko w XX wieku, artysta o międzynarodowej sławie. Uproszczone, kubizujące rzeźby Dunikowskiego z lat 1904-1906 uważane są za jedne z najciekawszych zjawisk w sztuce europejskiej początku zeszłego wieku. Dunikowski w czasie wojny niemal pięć lat spędził w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Teraz był już sędziwym człowiekiem i pozwalał, aby władze wykorzystywały jego autorytet do uwiarygodniania reżimu. Socrealizmu jednak nie tolerował, w swojej pracowni stwarzał rodzaj azylu i do pewnego stopnia chronił studentów przed komunistyczną indoktrynacją.

Jerzy w trakcie studiów żyje bardzo skromnie, pieniędzy nie starcza na podstawowe wydatki. Mieszka w akademiku przy ulicy Lea 2940Dzisiaj w budynku tym mieści się Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki krakowskiej ASP., dzieli pokój z dwoma kolegami, Franciszkiem Starowiejskim41Franciszek Starowiejski (1930-2009), grafik, malarz, rysownik i scenograf. i pochodzącym z Muszyny Lucjanem Mianowskim42Lucjan Mianowski (1933-2009), malarz, jeden z najwybitniejszych polskich grafików.. Jerzy będzie opowiadał, że było bardzo ciężko: ściany pokoju prędko pokryły się czerwonymi plamkami po zabitych pluskwach, a w stołówce królował śmierdzący dorsz. Jerzy własnoręcznie nicuje43Nicować – przerabiać ubranie poprzez odwrócenie tkaniny na lewą stronę. swój garnitur, aby jeszcze nadawał się do noszenia. W ramach upodobniania się do klasy robotniczej Franek zmienia nazwisko Starowiejski na Byk, nieustannie też pracuje z hantlami nad swoją tężyznę fizyczną. Znana jest opowieść Jerzego, jak to Franek ćwiczył otwieranie drzwi nogą. Pewnego razu na Akademii z impetem otworzył drzwi swoim sposobem, a za drzwiami stał rektor.

W tym czasie Irena rozpoczyna pracę i stara się bratu dopomóc, co miesiąc przesyła mu 100 złotych. Janina towarzyszy duchowo w artystycznej drodze Jerzego, gdyż sama nie jest obojętna na sztuką. Przed wyjściem za mąż regularnie chodziła do kina, śpiewała w chórze „Lutnia”, była członkinią istniejącego od 1922 roku, amatorskiego Teatru Robotniczego, który działał w Domu Robotniczym przy ulicy Zygmuntowskiej, grywała w wielu przedstawieniach. Irena wspomina, że kiedyś doleciała ją rozmowa Jerzego z Janiną. Jerzy zastanawiał się, jaką pracę zrobić na konkurs44Prawdopodobnie chodzi o konkurs na Ogólnopolskiej Wystawie Młodej Plastyki „Przeciw wojnie – przeciw faszyzmowi”, która odbył się w 1955 roku w warszawskim Arsenale, w ramach V Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów. Jerzy Bereś wysłał na ten konkurs rzeźbę przedstawiającą Dunikowskiego (zob. też przypis 32). Wzięła w nim udział także przyszła żona Jerzego – Maria Pinińska.. „A zrób swojego profesora” – poradziła Janina.

Przywołajmy jeszcze jedno wspomnienie, do którego Jerzy będzie wielokrotnie powracał. W 1953 roku, po śmierci Stalina, zwołano zebranie wybranych studentów Akademii. Na tym zebraniu działacze partyjni, z Włodzimierzem Buczkiem na czele, ze łzami w oczach oświadczyli, że teraz, po śmierci „Ojca Rewolucji Światowej” trzeba wypełnić tę lukę wstępując do PZPR. Po tym apelu obecni podchodzili po kolei do stołu prezydialnego i podpisywali deklaracje. Jedynie J.B. wraz z przyjaciółmi, Lucjanem Mianowskim i Jerzym Fedorowiczem45Jerzy Fedorowicz (ur. w 1928), zajmuje się malarstwem i sztuką konceptualną. Był inicjatorem, organizatorem i uczestników słynnych plenerów w Osiekach., tego nie zrobili. Przylepieni do ściany wytrzymali presję psychiczną całej sali46Jerzy Bereś, „J.B. a Grupa”, [w:] „Grupa Krakowska. Dokumenty i materiały z lat 1932-2008”, Cricoteka, Kraków 2008..

W 1954 roku Dunikowski bierze udział w konkursie na pomnik Stalina, gdyż uważa, że powinnością artysty jest realizacja zamówień. Angażuje do pomocy swojego studenta47Jerzy Bereś pisał, że zgodził się pomagać Profesorowi nie wiedząc, o jaki pomnik chodzi oraz że przeżył szok, gdy okazało się, że będzie to pomnik Stalina. „Na nieśmiałą uwagę, że przecież to morderca, Xawery Dunikowski odpowiedział, że w dziejach ludzkości byli gorsi tyrani i mają pomniki (Jerzy Bereś, „J.B. a Grupa”, 2008). Projekt Dunikowskiego nie został zrealizowany, gdyż władze przestraszyły się jego wymowy. Stalin został bowiem przedstawiony jako straszny satrapa.. Problem stosunku Profesora do totalitarnej władzy zostanie w następnych latach wielokrotnie poddany przez Beresia krytycznej analizie, co wpłynie także na jego własną postawę. Wtedy pisał do rodziny: Trafiła mi się robota zarobkowa u Prof. Dunikowskiego. Robi pomnik Stalina do Warszawy i ja mu pomagam. Strasznie chciałem jechać do domu, ale nie mogłem tej okazji pominąć. Potrwa to prawdopodobnie do połowy sierpnia, ale coś się zarobi. Będę mógł kupić sobie jakieś ubranie. Robota nie jest tak bardzo ciężka, a Prof. bardzo wesoły staruszek. (…) Prof. zaprasza mnie czasem na obiady, za które dla dwóch osób płaci ponad 100 zł, a więc taki obiad jest wyśmienity48Z listu Jerzego Beresia do rodziny, 24.07.1954.. W listach Jerzego z okresu studiów tematy żywnościowe pojawiają się często. W liście z pleneru w Sanoku w roku 1955 chwalił się: Masła to mamy tyle, że nie można zjeść49Z listu Jerzego Beresia do rodziny, Sanok, 16.08.1955..

Jerzy kończy Akademię w 1956 roku. Dunikowski tuż przed dyplomem przestał być profesorem Krakowskiej Akademii, otrzymał atrakcyjną propozycję i przeniósł się do Warszawy. Przyjeżdżał jednak do swoich studentów do Krakowa, odebrał od nich prace dyplomowe i urządził pożegnalny bankiet w Grand Hotelu. Władze uczelni nie uznały tych dyplomów. Oficjalna komisja Akademii nie znalazła jednak kryteriów do oceny prac dyplomowych. Wybuchł skandal. Komisja jako warunek uzyskania dyplomu zaproponowała tygodniowy rysunek z modela. Była to całkowita kompromitacja, ale nie było wyjścia50Jerzy Bereś, „J.B. a Grupa”, 2008..

 

Okres wahań i poszukiwań

 

W 1955 roku w warszawskiej Zachęcie odbyła się wystawa „Dunikowski i uczniowie”. Jerzy pokazał na niej drugi portret swojego profesora. Podczas trwania wystawy Ministerstwo Kultury chciało zakupić rzeźbę, ale zaoferowało zbyt niską cenę i Dunikowski nie zgodził się na sprzedaż. Przez długie lata rzeźba stała w pracowni Dunikowskiego i czekała na korzystniejszą ofertę połączoną z obietnicą odlania pracy w brązie51Informacje zawarte w rękopisie Jerzego Beresia, 1995.. Taką ofertę złożyło w 1962 roku Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu. Niestety do dnia dzisiejszego obietnica nie została zrealizowana. Jeżeli praca zostanie odlana w brązie będzie dziełem unikatowym: jednym z dwóch istniejących, odlanych w brązie rzeźb portretowych52Istnieje jeszcze jedna praca Jerzego Beresia odlana w brązie. Jest to odlew wykonany z drewnianej pracy pt. „Runda”, przedstawiającej zranionego Pegaza. Pomnik został zrealizowany w 2006 roku i początkowo stał przez gmachem opery w Bydgoszczy. Później, ze względu na niebezpieczeństwo zniszczenia, został przeniesiony do budynku Galerii Miejskiej BWA. autorstwa Jerzego Beresia. Drugą taką pracą jest również portret Xawerego Dunikowskiego53Jest to całopostaciowy portret Dunikowskiego. Gipsowy odlew był prezentowany na słynnej wystawie w Arsenale w roku 1955. Jadwiga Jarnuszkiewicz pisała wtedy w recenzji: Mistrz, który ma już przecież swoją legendę wielkiej indywidualności, zostaje nagle pokazany „jak żywy”, w figurze prawie naturalnej wielkości, jak sobie stoi z narzędziem i garstką gliny w ręku. Może go to i zbliża, ale zaskakuje jak dowcip. Bo intymność tej bezpośredniości jest taka, jakby się namalowało sławnego człowieka np. w pyjamie. Bo może Dunikowski „jak żywy” – to nie jest Dunikowski prawdziwy. Może to jest bardzo malutka, wąska prawda o człowieku – studyjna (Jadwiga Jarnuszkiewicz, „Rzeźba na Ogólnopolskiej Wystawie Młodej Plastyki”, Przegląd Artystyczny nr 3-4 1955 r.). Odlew gipsowy trafił do Muzeum Zamojskich w Kozłówce. W 1992 wykonano odlew w brązie, który znajduje się w Muzeum Narodowym w Krakowie.. Znajduje się on w kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie.

Władze miasta Krakowa przekazały studentom w 1956 roku piwnice w Pałacu pod Baranami. Po odgruzowaniu miał się tam mieścić klub ZSP. Jerzy był w tej grupie. Działalność klubu była jednak niezbyt ciekawa. Nie było jeszcze Skrzyneckiego54Piotr Skrzynecki (1930-1997) był twórcą, kierownikiem artystycznym, reżyserem i konferansjerem kabaretu Piwnica pod Baranami., ani Dymnego55Wiesław Dymny (1936-1978) był aktorem, satyrykiem, scenarzystą, współtwórcą kabaretu Piwnica pod Baranami.. Odbyło się głosowanie, czy dla ożywieni programu nie wpuścić ich do klubu. Większość, w tym Jerzy, była „za”. Powstał kabaret „Piwnica pod Baranami”. Jerzy nie lubił jednak kabaretowego stylu bycia. Nie zaangażował się w dalszą działalność, bywał tam jeszcze, ale nie chodził na przedstawienia kabaretu, choć ze Skrzyneckim byli dobrymi znajomi. Skrzynecki pisał w latach 60. recenzje z wystaw plastycznych.

28 kwietnia 1957 roku Jerzy Bereś zawiera związek małżeński w Marią Pinińską56Maria Pinińska-Bereś (1931-1999), była wybitną polską rzeźbiarką i performerką, uważana jest za prekursorkę sztuki feministycznej., którą poznał podczas egzaminu wstępnego na Akademię. Maria poprosiła go o naostrzenie ołówka, również studiowała rzeźbę u profesora Dunikowskiego. Zostanie jedną z najwybitniejszych polskich artystek i towarzyszką Jerzego aż do swojej śmierci. Będą się wspierać w najtrudniejszych chwilach, a sztuka będzie w ich życiu odgrywała najważniejszą rolę. Irena wspomina, że gdy oboje przyjeżdżali do Nowego Sącza, to cały czas rozmawiali ze sobą o sztuce. Po latach Jerzy powie: Pracowaliśmy całymi dniami i nocami. Nigdy nie było takiej sytuacji, że trzeba było się do tego zmuszać. Wręcz odwrotnie. Ciągle brakowało czasu. Nasze zaangażowanie było tak duże, że praca to była sama przyjemność57Natalia Kaliś, op. cit., s. 6.. W roku 1958 przychodzi na świat ich jedyna córka Bettina. W sierpniu 1957 Irena także zmienia stan cywilny, wychodzi za mąż za Czesława Zielińskiego. Przed oboma ślubami, w lutym 1957 roku, Władysław przechodzi na emeryturę58W gazecie ukazała się notatka: „Wielu spawaczy elektrycznych ze wzruszeniem żegnać będzie swego nauczyciela Władysława Beresia, który w ciągu przeszło 36 lat pracy w dziale spawalniczym osiągnął poważne sukcesy w pracy zawodowej i szkoleniowej. Kiedy rozmawialiśmy o nim, ktoś powiedział: Chłopcy, których Władek wyszkolił, mogą stanąć w rzędzie najlepszych, w każdym zakładzie”..

Po ukończeniu studiów życie Jerzego zdominowane jest przez problemy materialne, rodzina nie ma w Krakowie mieszkania, nie ma też stałych dochodów59Jerzy Bereś nigdy nie pracował na etacie, jego żona Maria, także. Ich dochody zawsze miały nieregularny charakter. Były okresy – szczególnie w latach 60. i 70. – kiedy żyli bardzo skromnie. . Po długich staraniach i rozlicznych perypetiach Jerzemu udaje się w 1960 roku uzyskać przydział na jednopokojowe mieszkanie z pracownią rzeźbiarską. Będzie w nim mieszkał do końca życia. Aktywność artystyczna Jerzego w latach 1955-1960 jest bardzo ograniczona, prawie nie uczestniczy w wystawach. Ma poczucie, że doskonalenie umiejętności nabytych w Akademii jest drogą donikąd. Konieczne staje się rozliczenie ze szkołą, a zwłaszcza z tym, co reprezentował sobą Dunikowski, zarówno w warstwie artystycznej, jak i światopoglądowej. Z drugiej strony – jak wspominał – odczuwał wyraźną niechęć do panującej wtedy w świecie sztuki mody na informel i Henry’ego Moore’a. Jesienią 1978 roku napisze o tym okresie: przeniknęła mnie przemożna wola bycia niepodległym: w stosunku do doktrynalnie pojmowanych dyscyplin warsztatowych, do lansowanych aktualnie, a także ewentualnie przyszłych tendencji świadomie zszedłem na pozycje autsajdera60Tekst zamieszczony w katalogu „Jerzy Bereś. Szkoła Teorii i Praktyki”, wyd. „Zakład nad Fosą 2”, Wrocław 1981.. W innej wypowiedzi stwierdzi: definiowałem wolność jako niepodległość61Jerzy Bereś, Moje kontakty z Tadeuszem Kantorem i Grupą Kantorem w latach sześćdziesiątych”, [w:] „Cricot2, Grupa Krakowska i Galeria Krzysztofory w latach 1960-1970”, wyd. Stowarzyszenie Artystyczne Grupa Krakowska, Kraków 1991.. Jest wiele słów na oznaczenie wolności. Użycie przez Jerzego słowa „niepodległość” nie było przypadkowe, było świadomym nawiązaniem do tego, że niepodległość zwykle kojarzona jest z niepodległością państwa. Słowo to w PRL-u w sposób oczywisty zawierało „wybuchowy potencjał”.

 

Niezwykłe lata 60.: ponura rzeczywistość, wspaniała sztuka

 

Do nowo otrzymanej, pustej pracowni przy ulicy Siemaszki w Krakowie przyjeżdża wóz wyładowany drewnianym kłodami, które Jerzy zamówił na targu kleparskim. Rezultatem przemyśleń ostatnich kilku lat są powstające od roku 1960 monumentalne, drewniany obiekty, montowane z fragmentów nieobrobionego drzewa, kamieni, skóry, nazywane przez Beresia Zwidami. Zwid jest tytułem pracy, ale może być także uważany za nazwą ogólną. Zgodnie z tradycyjnymi kryteriami nie są to rzeźby, elementu rzeźbienia przy ich powstawaniu praktycznie nie ma. Krytycy początkowo nazywają je asamblażami62Termin asamblaż (fr. assemblage) został wprowadzony w połowie XX wieku przez Jeana Dubuffeta. Przyjęło się nim określać kompozycje z przedmiotów gotowych, trójwymiarową odmianę kolażu.. Jerzy poprzez swoje Zwidy wyraźnie redefiniuje pojęcie rzeźby. Poprzez nazwę odwołuje się także do romantycznej tradycji. Zwidy kojarzą się z treścią „Wesela” Wyspiańskiego, choć takie słowo nie jest tam użyte. Poeta mówi natomiast: „Sen, marzenie, mara, wid”. Abstrakcyjne w formie Zwidy Beresia zdają się w sposób podświadomościowy przywoływać u widzów niejasne przeczucia innej rzeczywistości, czegoś jakby znajomego i bliskiego, ale jednocześnie obcego, wypchniętych z pamięci obrazów, widziadeł stłumionych pragnień. Dialog z tradycją romantyczną będzie bardzo istotnym składnikiem całej twórczości Beresia.

Jesienią 1961 roku w Nowym Sączu rozpisano konkurs na pomnik Adama Mickiewicza63(Śniad), „Pomnik, który chciano zburzyć przed odsłonięciem”, Dobry Tygodnik Sądecki, 12.04.2012, s. 9.. Do konkursu zaproszono pięciu rzeźbiarzy: Jerzego Bandurę, Jerzego Beresia, Mieczysława Bogaczyka, Antoniego Bilika i Stanisława Rzeckiego. Jerzy Bandura jest osobą wpływową, prorektorem krakowskiej ASP, ponadto rok wcześniej przy udziale wysokich władz nastąpiło odsłonięcie jego pomnika na polach Grunwaldu64Zob. Głos Koszaliński, 26kwietnia 1960, s.1.. Pozostali rzeźbiarze są młodzi, nie mają z Bandurą szans. Konkurs wygrywa Bandura. W zgodnej ocenie pozostałych uczestników jego projekt był najsłabszy. Pomnik zrealizowano i stoi po dzień dzisiejszy, wywołując bardzo krytyczne komentarze. Gdyby konkurs wygrał Jerzy Bereś, to pomnik Mickiewicza wyglądałby, jak na załączonej ilustracji. Każdy może sam ocenić.

W roku 1962 Jerzy inicjuje wraz z Marią środowiskowy przegląd „Rzeźba roku”. Ważną rolę w realizacji tego pomysłu odegrał także Paulin Wojtyna65Paulin Wojtyna (1913-2014) był rzeźbiarzem, rysownikiem, wieloletnim profesorem ASP w Krakowie., który w tym czasie był przewodniczącym Sekcji Rzeźby krakowskiego oddziału ZPAP. Pierwsza edycja „Rzeźby roku” odbywa się w kawiarni w Klubie Plastyków na ulicy Łobzowskiej w Krakowie. Jest to otwarta dla wszystkich, niezależna wystawa połączona z konkursem. Jerzy otrzymuje główne nagrody w latach 1962 i 1963. Pod koniec 1963 roku Jerzy zostaje wybrany na przewodniczącego Sekcji Rzeźby66Jerzy Bereś wstąpił do Związku Polskich Artystów Plastyków, którego rodowód sięga 1911 roku, na przełomie 1956/7roku. Nie pełnił nim w nim nigdy żadnej eksponowanej funkcji, gdyż te w PRL były zarezerwowane dla działaczy partyjnych. ZPAP był jednak równocześnie niemal jedynym forum środowiskowego kontaktu, członkostwo z Związku dawało też pewną ochronę, zwłaszcza dla osób, które – jak Bereś – nie miały żadnego stałego zatrudnienia. Bereś dostrzegał rozmaite mankamenty Związku, ale cenił to, że na płaszczyźnie związkowej artyści byli na stopie koleżeńskiej, bez względu na rangę swoich dokonań artystycznych. Nie cierpiał bowiem elitaryzmu. W stanie wojennym ZPAP został zdelegalizowany w 1982 roku za jednoznaczne poparcie Solidarności, jego majątek został skonfiskowany. Związek reaktywowano w roku dopiero w 1989.. Konkurs na „Rzeźbę roku” nabiera niespodziewanie wielkiego prestiżu. Rozpoczynają się działania partyjnych władz Związku, aby objąć nad konkursem kontrolę. Ostatecznie w 1964 roku „Rzeźba roku” traci pierwotny, niezależny charakter, staje się – jak wszystko w PRL – instrumentem w polityce władzy. „Rzeźby roku” będą się jednak odbywać aż do roku 1981, niesłychanie ożywiając i podnosząc poziom artystycznego środowiska Krakowa.

Podczas przygotowywania swojej wystawy na plantach krakowskich w roku 1962, Jerzy poznaje Tadeusza Kantora67Tadeusz Kantor (1915-1990) był malarzem, współzałożycielem II Grupy Krakowskiej, twórcą teatru Cricot2, jest uznawany za jednego z najwybitniejszych polskich artystów.. Dwa lata później na zaproszenie Grupy Krakowskiej68Stowarzyszenie Artystyczne Grupa Krakowska powstało w roku 1957. Nawiązywało do I Grupy Krakowskiej, działającej w latach 1933-37 i dlatego nazywane bywa II Grupą Krakowską. Stowarzyszenie formalnie istnieje do dzisiaj. Większość jego członków jednak już nie żyje. Byli wśród m.in. artyści Tadeusz Kantor, Maria Jarema, Jadwiga Maziarska, Jerzy Nowosielski, Tadeusz Brzozowski, Adam Marczyński, Jonasz Stern, Andrzej Pawłowski, Jerzy Bereś, Maria Pinińska-Bereś, Stanisław Mikulski, Jerzy Tchórzewski, Jan Tarasin; krytycy Mieczysław Porębski, Piotr Krakowski, Ryszard Stanisławski, Artur Sandauer. pokazuje swoje „Zwidy” na pierwszej indywidualnej wystawie w galerii Krzysztofory69Galeria Krzysztofory powstała w 1957 roku w Krakowie przy ulicy Szczepańskiej 2, jako galeria Stowarzyszenia Artystycznego Grupa Krakowska. Mieściła się w głębokiej piwnicy Pałacu pod Krzysztofory. która wcześniej należała do Centrali Rybnej. Była jedną z najważniejszych galerii w Polsce w drugiej połowie XX wieku. To tutaj powstawały najważniejsze spektakle Tadeusza Kantora. Ostatnie wystawy odbyły się w roku 2008, galeria była już pod zarządem Cricoteki. Dzisiaj pomieszczenie znajduje się w gestii Muzeum Historycznego Krakowa, które – jak się wydaje – nie zamierza chronić tradycji tego miejsca.. Grupa została założona w roku 1957 przez artystów skupionych wokół Tadeusza Kantora, którzy niemal jako jedyni w Polsce potrafili w czasach stalinowskich oprzeć się socrealizmowi. Galeria Krzysztofory, mieszcząca się w piwnicy pałacu Krzysztofory, jest w latach 60. najważniejszą galerią w Polsce, enklawą wolności, ściągającą publiczność z całej Polski. To tutaj Kantor tworzy swój teatr Cricot2. W 1964 roku Kantor pisze z Paryża do Jerzego: Oglądałem ostatnio salon młodej rzeźby – dużo żelaza (starego i nowego), wszystko do siebie za bardzo podobne = nudne – powiedziałbym nawet słabiutkie. Gdyby tu były Pańskie rzeczy! Niech Pan coś robi, żeby pokazać w Paryżu70Z listu Tadeusza Kantora do Jerzego Beresia, Paryż, 29.06.1964..

W międzyczasie Jerzy pomaga Xaweremu Dunikowskiemu w realizacji pomnika Żołnierza Polskiego71Właściwie jest to pomnik „Żołnierza I Armii Wojska Polskiego”. . Dunikowski pisze: Dość długo czekałem na wiadomość od Pana, ale miło mi, że Pan gotów jest przyjechać. Mamy miesiąc czasu na powiększenie szkicu do 2,5 metra. Mogę płacić Panu 100 zł dziennie (oczywiście, że płacę także za niedziele). (…) Łączę uścisk dłoni, dla Żony załączam piękne ukłony72Z listu Xawerego Dunikowskiego do Jerzego Beresia, Warszawa, 4.03.1963.. Okaże się, że jest to ostatnie dzieło Profesora. Z powodu jego postępującej choroby pozostanie niedopracowane. Dunikowski umiera w roku 1964, kondukt żałobny zatrzymuje się przed pomnikiem.

W latach 1964-69 Jerzy wraz z Marią podejmują się wykonania wystroju kościoła Matki Bożej Fatimskiej w Tarnowie73Kościół Matki Bożej Fatimskiej powstał w latach 1957-60. Jest dziełem zespołu architektów Jerzego Kozłowskiego, Krystiana Seiberta i Zbigniewa Wolaka. Wystrój kościoła miał być spójnie wiązany z jego architekturą. Zadanie to powierzono Jerzemu Beresiowi i Marii Pinińskiej-Bereś. Wykonali oni na zewnętrznej ścianie absydy rzeźbę Chrystusa Ukrzyżowanego. W środku w dwóch bocznych ołtarzach znajdują się ich rzeźby Serca Pana Jezusa i Świętej Rodziny (1964). Na filarze po lewej umieszczona została stronie rzeźba Madonny z Dzieciątkiem Jerzego Beresia a w kaplicy Oświęcimskiej dalsze jego prace rzeźbiarskie: Chrystus Ukrzyżowany, Matka Boska i słynne przedstawienie w pasiaku Maksymiliana Kolbego (1969). Pierwotne założenie plastyczne wnętrza nie zostało jednak utrzymane i stan obecny ma niewiele wspólnego z koncepcjami artystów.. Kościół i jego wystrój miały być wspólnym dziełem grupy architektów i artystów. Dorobek Jerzego obejmuje zaledwie dwie realizacje w kościołach, ta w Tarnowie jest najważniejsza. W odróżnieniu od Dunikowskiego uważa on jednak, że prace wykonane na zamówienie nie są jego pełnoprawnymi dziełami, ponieważ inicjatywa prowadząca do ich powstania nie pochodzi od niego. W 1969 roku powstaje słynna rzeźba do kaplicy Oświęcimskiej tego kościoła. Przedstawia ona Maksymiliana Kolbego w pasiaku i drewniakach. Jerzy nie dał jednak drewniaków ojca, wyrzeźbił nowe. Bettina pamięta wizyty księdza Jana Marszałka, pomysłodawcy kaplicy, który sam przeżył obozy w Auschwitz i Dachau. Ksiądz Marszałek płacił kolejne raty za rzeźby przywożąc za każdym razem teczkę bilonu zebranego na tacę, starannie posegregowanego i zapakowanego w gazetowe rulony.

W pierwszą zagraniczną podróż74Wcześniej Bereś był w Czechosłowacji. Podróż do Jugosławii była jednak namiastką podróży na Zachód. Jerzy wybiera się z żoną, córką oraz psem Bridżem. Jest rok 1965. Jerzy zostaje zaproszony do udziału w sympozjum i plenerze artystycznym w Kostanjevicy nad rzeką Krka w Jugosławii, a następnie w wystawie „Forma Viva” w miejscowym muzeum. Jugosławia jest dla ludzi z bloku wschodniego namiastką wolnego świata. Wakacje zawsze będą jednak spędzać w Polsce. Kilka razy pojadą nad morze, kilka pod Tatry do Małego Cichego. Przez całe lata 70. miejscem ich letniego pobytu będą Jaworki. Od lat 80. będą wyjeżdżać do Ochotnicy Górnej, początkowo w różne doliny, potem do domu państwa Cięciwów w Jaszczem.

W 1966 roku Jerzy pokazuje w Zachęcie 32 swoje prace z lat 1959-1965. Wystawa zostaje dobrze oceniona przez krytyków. W tym samym roku w sierpniu uczestniczy w „I Sympozjum Artystów i Naukowców” w Puławach. Inicjatorem i organizatorem sympozjum jest Jerzy Ludwiński75Jerzy Ludwiński (1930-2000), wybitny teoretyk sztuki, organizator wielu ważnych imprez artystycznych w latach 60. i 70. Twórca słynnej wrocławskiej galerii „Pod Moną Lisą”. , wybitny krytyk i teoretyk sztuki. W Puławach powstaje Zwid Wielki, który obecnie jest w Muzeum Sztuki w Łodzi. W listopadzie zostaje członkiem Grupy Krakowskiej.

W drugiej połowie lat 60-tych Jerzy stopniowo przełamuje statyczność rzeźb: najpierw ruch zostaje w nich jedynie zasugerowany, później staje się niezbędnym warunkiem odczytania przekazu pracy. Powstają rzeźby mobilne, partycypacyjne, widz jest zapraszany do ich uruchomienia. Stanowią one ostry komentarz w stosunku do rzeczywistości, Jerzy nie unika odniesień politycznych. Słynną pracą z tego okresu jest Klaskacz, znajdujący się Muzeum Sztuki w Łodzi. Powstał w roku 1970 i jest szyderczym komentarzem antycypującym gierkowską dekadę propagandy sukcesu. Jerzy unika jednak wszelkiej publicystyki, w swoich pracach odnosi się do wymiaru polityki, który daleko wykracza poza doraźne jej przejawy. Klaskacz powstał na początku dekady Gierka, ale jego przekaz jest uniwersalny i odnosi się do wszelkich przejawów sterowania masowym aplauzem, także w czasach nam współczesnych.

W pracach Jerzego ujawniają się także dwie inne ważne cechy. Mają to być dzieła bez cech produktu, ich wartość nie jest fundowana na rzemieślniczej doskonałości, efektowności technologicznej, cenności materiału. Ponadto każdy element materialny, znak czy czynność, ma znaczenie, a nie jest tylko popisem76Tekst zamieszczony w katalogu „Jerzy Bereś. Szkoła Teorii i Praktyki”, wyd. „Zakład nad Fosą 2”, Wrocław 1981.. Surowość Zwidów była dla odbiorców i kolegów artystów szokiem. Bereś pisze: Od początku tj. od wystawienia Zwidów zarzucano mi brak warsztatu, jakiegoś wykończenia, patyny. Na wystawie moje prace stawiano za parawanem77Chodzi o „Zwida Jubileuszowego” z roku 1964. Dziś praca znajduje się w kolekcji Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku., aby nie raziły poczucia estetycznego publiczności”78Jerzy Bereś, „Dzieło a doskonały produkt” (1979), [w:] „Jerzy Bereś. Dokumenty i prace”, BWA Piła, czerwiec 1979..

Na przełomie 1967/68 prace Jerzego pokazywane są na IX Biennale w Sao Paulo. Znacznie później dowie się od jednego z jurorów, że obok Kantora był najpoważniejszym kandydatem do nagrody. Przeważył argument, że Bereś jest znacznie młodszy od Kantora i ma jeszcze na nagrody czas.

Przez świat przetacza się pokoleniowa rewolucja kontrkulturowa. W Polsce zbiega się ona z frakcyjnym walkami w władzach reżimu, demonstracjami studentów w obronie wolności kultury w 1968 roku, krwawo stłumionymi strajkami w gdańskiej stoczni w 1970 roku, zmianą władzy i rozpoczęciem okresy tzw. propagandy sukcesu, która wszechobecne zakłamanie i skryty terror usiłuje przesłonić maską dynamicznego, demokratycznego i nowoczesnego państwa.

Naturalną konsekwencją przełamywania statyczności rzeźby stają się akcje. Już od 1966 roku Jerzy sporadycznie bierze udział w happeningach Kantora i spektaklach teatru Cricot2. Pierwsza jego samodzielna akcja ma miejsce w 1967 roku i odbywa się w Łazach, w ramach Panoramicznego Happeningu Morskiego Kantora. Jerzy nazywa swoje wystąpienia manifestacjami i podkreśla, że nie są to ani happeningi, ani performensy79Reguły happeningu były dość sztywne. Według Allana Kaprowa, twórcy happeningu, powinien on się dzielić na niepowiązane ze sobą części (struktura przedziałowa), „dzianie się” ze spontanicznym  udziałem publiczności powinno być oparte na przypadku, całość powinna zmierzać ku destrukcji. Z happeningu wyewoluowały działania artystyczne niespełniające tych reguł. Zaczęły one być określane jako sztuka performance. Termin ten zaczął być używany w drugiej połowie lat 70.. Pierwsza manifestacja zostaje przeprowadzona w styczniu 1968 roku, w słynnej galerii Foksal80Galeria Foksal – niekomercyjna galeria sztuki założona w Warszawie w roku 1966 przez troje krytyków sztuki. A. Ptaszkowską, W. Borowskiego i M. Tchorka. Z galerią byli związani m.in. T. Kantor, H. Stażewski, E. Krasiński. Galeria funkcjonuje do dzisiaj, ale najlepszy okres miała w latach 60. i 70. Jerzy Bereś miał w niej akcję i wystawę w styczniu 1968 roku. . Jest to Przepowiednia I. 1 marca 1968 w Krakowie, tuż przed wybuchem buntu studentów i tzw. wypadkami marcowymi, Jerzy pokazuje w Krzysztoforach Przepowiednię II, o której już była mowa. W trakcie akcji rozpala ogniska używając za podpałki tygodnika „Kultura”. Kulminacją akcji jest naciągnięcie strzały w olbrzymim łuku o biało-czerwonej cięciwie. Odczytywany jest także ważny dla Jerzego manifest Akt twórczy I.

Pomimo, że Bereś dystansował się od performensu, jego manifestacje z końca lat 60. uznawane są za prekursorskie dla tego rodzaju sztuki, nie tylko w Polsce. Wydaje się, że są one konsekwencją rozwijanej przez Jerzego koncepcji, według której istotą rzeźby jest czysta bryła w przestrzeni. Umieszczenie czystej, czyli nieukształtowanej bryły w przestrzeni otwiera możliwości dalszego rozwoju rzeźby. Taką właśnie czystą bryłę da się wyczuć w kawałku przyrody, jakim jest np. nieukształtowany przez człowieka pień drzewa, czy nieukształtowany przez człowieka kamień. Wymaga to jednak długiego obcowania z tymże kawałkiem przyrody, aby w pewnym momencie umieścić go w przestrzeni dla osiągnięcia konkretnego przesłania81Jerzy Bereś, „Konkretność rzeźby”, [w:] „The Labirynt 2 Gallery Presents Contemporary Polish art”., University of Hertfordshire Galleries, 2003. – napisze Bereś. Od roku 1968 Jerzy do swoich prac włącza jeszcze jedną czystą bryłę – swoje ciało, traktowane przedmiotowo, jako obiekt działań artystycznych. Aby pozostać czystą bryłą, ciało musi być nagie. Wydaje się, że akcyjny wątek twórczości Beresia jest nie tyle sięgnięciem po nowe medium, ile rozwinięciem własnej koncepcji rzeźby. Jerzy nazywa swoje wystąpienia manifestacjami między innymi dla podkreślenia, że jego celem nie jest eksploatowanie nowych możliwości tkwiących w sztuce akcji, tylko formułowanie przekazu w rozszerzonym języku rzeźby. Nagość nie jest środkiem prowokacji. Pod koniec życia wyzna: Nigdy nie próbowałem prowokować, nie o to mi chodziło82Natalia Kaliś, op. cit., s. 7..

Kilkuletnia przyjaźń z Tadeuszem Kantorem kończy się w roku 1969 ostrym sporem artystyczno-ideowym. Kantor w obawie przed represjami władz wyrzucił z Krzysztoforów hippisów, którzy wcześniej znaleźli w galerii bezpieczny azyl dla swojej aktywności i dla których Jerzy stał się opiekunem i duchowym wsparciem. Po latach powie on: Hipisi mieli niesłychany urok, a ja byłem mocno zaangażowany w relacje z nimi. Cała atmosfera nasycona była swobodą, ideą wolnej miłości. Miałem wtedy prawie czterdzieści lat i to była dla mnie druga młodość. Nieustająca młodość. Ale udało się nie zgrzeszyć. Żona się trochę denerwowała, bo wciąż nachodziły nas chmary ludzi, niekiedy bardzo dziwnych. Przesiadywali po nocy, Bettina zasypiała przy nich83Natalia Kaliś, op. cit., s. 6..

Spór pomiędzy Beresiem i Kantorem nie ma jednak charakteru towarzyskiego. Jest to spór o granicę kompromisu, której artyście nie wolno przekraczać. Według dokumentów ujawnionych w ostatnich latach wiele wydarzeń z tamtych czasów ma swoje utajone tło, związane z działalnością komunistycznej służby bezpieczeństwa, która urządzała rozmaite prowokacje mające na celu spacyfikowanie niezależnych środowisk. Granicę możliwego kompromisu Jerzy wyznacza niezwykle radykalnie, co będzie wpływać w przyszłości na wiele jego wyborów.

Zagadnienie wolności, naczelnego hasła kontrkulturowej rewolucji końca lat 60-tych, jest dla Beresia niezwykle ważne. Dostrzega on wyraźnie różnice między treścią tego hasła na Zachodzie i za żelazną kurtyną, w zniewolonych krajach Europy Wschodniej. Oni chcieli burzyć świątynie sztuki, a myśmy chcieli je stawiać zauważa. Z drugiej strony artysta odrzuca wolność w sztuce, tak jak rozumie ją przytłaczająca większość polskich artystów w latach 70.: jako możliwość odwrócenia się, po okresie naporu propagandowego totalitarnego państwa, od rzeczywistości politycznej. Wolność w sztuce dla mnie polega właśnie na tym, że jeżeli chcę, to mogę odnosić się do spraw politycznych mówi. W Polsce komunistycznej było to jednak ciężkim przestępstwem, polityka była zarezerwowana dla totalitarnej władzy, inni trafiali za jej uprawianie do więzień84Jerzy Hanusek, „Krótka biografia Jerzego Beresia”, [w:] katalog „Jerzy Bereś. Sztuka zgina życie”, wyd. Galeria Bunkier Sztuki, Kraków 2007..

 

Od dekady fałszu, poprzez stan wojenny, ku końcowi wieku

 

Od 1968 roku rozpoczynają się narastające kłopoty Jerzego z cenzurą. Wystawa w galerii Foksal, po manifestacji Przepowiednia I, która miała silny przekaz odnoszący się do niepodległości Polski, zostaje zamknięta przed terminem. W tym samy roku w listopadzie Jerzy wykonuje w Krzysztoforach akcję Chleb malowany czarno, w której odnosi się do krwawo stłumionych przemian demokratycznych w Czechosłowacji. W marcu 1970 bierze udział w organizowanym przez Jerzego Ludwińskiego konceptualnym Sympozjum „Wrocław 70”. Przedstawia tam projekt Żywego pomnika zatytułowanego Arena85„Arena” jest jedną z dwóch realizacji plenerowych Jerzego Beresia. Głównym jej elementem duże, suche drzewo osadzone korzeniami do góry w środku okręgu, którego jedna połowa jest wybetonowana, a druga obsiana trawą i obsadzona drzewkami. Wokół okręgu stoją ławki. Koncepcja artysty zakłada, że co roku na wiosnę korzenie drzewa mają być odmalowane na zielono. „Arena” przetrwała do roku 1983, kiedy została usunięta w celu zrobienia miejsca na lądowisko dla helikoptera, którym miał we Wrocławiu wylądować Papież Jan Paweł II ( wersja ta nie jest jednak całkiem potwierdzona). Ponownie „Arenę” zrealizowano w roku 2010. Od tego czasu corocznie na wiosnę odbywa się malowanie korzeni. Drugą realizacją plenerową Jerzego Beresia jest „Świątynia Dumania” w parku angielskim Pałacu w Rogalinie. „Świątynia” została zrealizowana w roku 1977, ale w postaci odbiegającej od projektu artysty.. Projekt zostanie zrealizowany w roku 1973 przez studentów Politechniki Wrocławskiej na Wyspie Piaskowej we Wrocławiu, potem zostanie zniszczony, jeszcze później ponownie odtworzony.

W latach 70. nazwisko Jerzego trafia na czarną listę cenzury. Nie może wystawiać w żadnej państwowej galerii, a innych właściwie nie ma. Pozostają mu miejsca prywatne, kluby studenckie, wyjątkiem jest galeria BWA w Lublinie prowadzona przez zaprzyjaźnionego Andrzeja Mroczka86Andrzej Mroczek (1941-2009) był wieloletnim dyrektorem galerii Labirynt i BWA w Lublinie, osobą bardzo zasłużoną na polskiej sztuki awangardowej.. Nazwisko Jerzego nie może się pojawić w prasie i telewizji, które są pod całkowitą kontrolą władzy. Jego rzeźby są zdejmowane z wystaw zbiorowych przez cenzurę. Zdarzyło się nawet, że rzeźba została „porwana” przez służbę bezpieczeństwa z galerii Krzysztofory. Wiele lat później Jerzy dowiedział się, że rzeźbę przewieziono do komitetu wojewódzkiego PZPR i oceniano, czy ma ona antypaństwową wymowę87Chodzi o Ołtarz (Przepowiednia III) z roku 1969. Historię tę Jerzy Bereś opisał szczegółowo w teście „Moje stosunki w Tadeuszem Kantorem i Grupą Krakowską w latach sześćdziesiątych”, [w:] „Cricot2, Grupa Krakowska i Galeria Krzysztofory w latach 1960-1970”, wyd. Stowarzyszenie Artystyczne Grupa Krakowska, Kraków 1991..

Jeszcze na początku lat 70. Jerzy zostaje zaproszony do pokazania kilku wystaw indywidualnych w Zachodniej Europie: Museum Bochum (1971), Louisiana Museum of Modern Art, Humlebaek (1972), Konsthall Södertäljie (1972), Gruga Park, Essen (1974). Są problemy z paszportem, ale w końcu – czasem z dużym opóźnieniem – go otrzymuje: władze chcą stwarzać pozory normalnego państwa. W drugiej połowie lat 70. podobne wyjazdy stają się już niemożliwe.

W tym okresie Jerzy formułuje oryginalną koncepcję sztuki, jako symulatora osądu. Zgodnie z tą koncepcją artysta uważnie obserwujący rzeczywistość jest wstanie z wyprzedzeniem dostrzec symptomy procesów, prowadzących do patologicznych stanów społecznych. Dzieła zawierające takie diagnozy w momencie, gdy patologie stają się widoczne dla wszystkich, nabierają cech przepowiedni. W tekście „Dzieło stymulatorem osądu”88Oryginalność tego tekstu została zauważona i doceniona. Znalazł się on w antologii tekstów artystycznych „Theories and Documents of Contemporary Art. A sourcebook of Artist’s Writings”, ed. K. Stiles, P. Selz, University of California Press, Berkeley – Los Angeles – London 1996., napisanym w roku 1981, przedstawia przykłady swoich prac, które trafnie diagnozowały przyszłość. Po roku 1989 do tej listy Jerzy będzie mógł dopisać Przepowiednię I oraz Przepowiednię II, które z 30-letnim wyprzedzeniem odnosiły się do niepodległości Polski. Bereś powie po latach, że nie wierzył wtedy, że za jego życia stanie się to możliwe. Nikt wtedy nie wierzył w upadek reżimu komunistycznego. Wszelkie wybory życiowe były podejmowane ze świadomością, że istniejący system władzy jest nieusuwalny i w związku z tym konsekwencje tych wyborów będą dotyczyły całego życia. Jednak system w końcu został obalony i w 1989 roku podczas odtworzenia „Przepowiedni II” Jerzy będzie mógł napisać na swoim ciele „spełnia się”. W tym samym roku, w Galerii Stara Synagoga Muzeum Okręgowego ma miejsce jego pierwsza wystawa w Nowym Sączu.

Zakres spraw, do których w swoich rzeźbach i manifestacjach odnosi się Bereś, jest bardzo szeroki: od wewnętrznych sporów istniejących w przestrzeni sztuki89Można tu wymienić takie znane akcje jak „Dialog z Marcel Duchampem”, „Dialog z Ignacym Witkiewiczem”, „Dialog z Tadeuszem Kantorem”., poprzez relacje między artystą i sztuką oraz między sztuką i rzeczywistością, procesy społeczne związane z doświadczeniem totalitaryzmu, problemy etyczne człowieka, artysty, obywatela, po zagadnienia czysto egzystencjalne. Przywiązuje szczególną wagę do etycznego wymiaru sztuki. Prowadzi dialog z widzami stając przed nimi nago i pokrywając swoje ciało znakami. Manifestacje mają charakter jednorazowy i z reguły nie są powtarzane90Istnieje jedna manifestacja Jerzego Beresia, która z założenia powinna być powtarzana. Jest to „Manifestacja romantyczna”. Jej program został opracowany w 1975 roku. Kilkukrotne próby przeprowadzenia manifestacji napotkały na sprzeciw władz. Po raz pierwszy została ona przeprowadzona 21 listopada 1981 roku, powtórzona w latach 2000, 2006, 2011 oraz już po śmierci autora w roku 2014.. W 1979 roku bierze udział, razem z Andrzejem Kostołowskim91Andrzej Kostołowski (ur. w 1940), jeden z czołowych polskich teoretyków sztuki, organizator słynnych awangardowych plenerów w latach 70., autor kilku ważnych tekstów o Jerzym Beresiu. i Zbigniewem Warpechowskim92Zbigniew Warpechowski (ur. w 1938), wybitny polski artysta performer, przyjaciel Jerzego Beresia od wczesnych lat 60-tych. Wygłosił mowę na jego pogrzebie., w artystycznej wyprawie do Wielkiej Brytanii. W ciągu tygodnia wykonuje tam 10 manifestacji.

Nastaje czas Solidarności, nieoczekiwane święto wolności. Władza cofa się o kilka kroków, ale jak się niedługo okaże tylko po to, by przygotować się do ataku i odwetu. Jerzy otrzymuje w 1981 roku nagrodę II stopnia Ministra Kultury i Sztuki, ale nie zgłasza się po jej odbiór. Należne honorarium przychodzi pocztą. Pod koniec października Jerzy jedzie do Sącza na pogrzeb Janiny, swojej „drugiej mamy”, zmarłej 20 października.

Na trzy tygodnie przed wprowadzeniem stanu wojennego udaje mu się zrealizować na Rynku Głównym w Krakowie Manifestację romantyczną, jedną z najważniejszych swoich akcji. Pchając wokół Sukiennic specjalnie skonstruowany, drewniany Wózek romantyczny, przystaje pięciokrotnie i rozpala pięć ognisk symbolizujących romantyczne wartości: Ognisko nadziei, Ognisko wolności, Ognisko godności, Ognisko miłości i Ognisko prawdy. Napisy na płytach Rynku miały pozostać aż do samoistnego wytarcia, w nocy ktoś je jednak skrzętnie usunął.

Stan wojenny jest czasem niezwykle ponurym. Atmosfera wolności znika w jedną grudniową noc, wszystkie plany rozpływają się. Pod względem moralnym sytuacja jednak robi się oczywista, czarno-biała. Galeria Krzysztofory, należąca do Stowarzyszenia Grupa Krakowska, staje się niewielką enklawą wyjętą spod surowych reguł narzuconych przez władze. Artyści ogłaszają bojkot oficjalnych instytucji artystycznych. Dla Jerzego to właściwie nic nowego, gdyż i tak przez niemal całe lata 70. był on przez te instytucje bojkotowany. Pewnego wieczoru niespodziewanie dzwoni Franek Starowiejski – „Jurek !, robimy w szopkę w telewizji, mamy wolną rękę, zrobisz lalki do szopki?”. Bereś potraktował Franka, jakby ten „zerwał się choinki”. Nad taką propozycją nie zastanawiał by się, nawet gdyby nie było stanu wojennego. Nigdy go nie interesowały żadne flirty z popkulturą. Bardzo dużo w tych latach pracuje, powstaje dużo rzeźb, bierze aktywny udział w ruchu wystaw niezależnych, organizowanych w oparciu o pomoc i przestrzenie kościelne. Pod względem artystycznym Jerzy nie ocenia ich najlepiej, ale wystawy pełnią ważną rolę, są widoczną oznaką sprzeciwu wobec reżimu generałów. Udział w nich nie oznacza dla Jerzego religijnego przełomu, jest wynikiem patriotycznej postawy i elementarnej uczciwości. Jerzy deklaruje się jako agnostyk, ale nie jest wrogiem religii, nie czuje potrzeby, by wchodzić w spór z kościołem. Bardzo lubi spędzać tradycyjne katolickie święta razem z rodziną, chodzi wtedy wraz nią do kościoła. W domu zawsze zajmował się wypiekiem świątecznych ciast oraz przygotowywaniem tradycyjnej rodzinnej potrawy wigilijnej, karpia w piwie. W roku 1987 Komitet Kultury Niezależnej przyznaje Jerzemu nagrodę Solidarności. Jest to czas, kiedy niektórzy laureaci tej nagrody z początku stanu wojennego zdążyli już zwątpić i podjąć kolaborację z reżimem.

W niepodległej Polsce, po roku 1989, Jerzy zachowuje niepodległą postawę, pozostaje artystą niezależnym i niepokornym w swoich opiniach i działaniach. Jednym z nurtujących go problemów jest redefinicja postawy romantycznej, która w Polsce na skutek narodowych doświadczeń przyjęła kształt tragiczno-ironiczny: bohaterem staje się przegrany, wygrany staje się podejrzanym. Dzieje Solidarności są jednak przykładem, że postawa romantyczna może prowadzić do zwycięstwa. Idea Solidarności jest systematycznie niszczona, ponieważ okazała się zwycięską; gdyby przegrała, stałaby się obiektem narodowego kultu.

27 maja 1990 roku, w wieku 92 lat umiera Władysław, ojciec Jerzego. Irena mieszka na Siemiradzkiego do roku 1993. Potem dom jest przez kilka lat wynajmowany, w końcu zostaje sprzedany.

W roku 1995 w Muzeum Narodowym w Poznaniu ma miejsce wielka retrospektywna wstawa93Jest to wystawa „Zwidy, wyrocznie, ołtarze, wyzwania”. Z Muzeum Narodowego w Poznaniu wystawa zostaje przeniesiona do Muzeów Narodowych w Krakowie i Wrocławiu. Jerzego, podsumowanie dotychczasowej twórczości. W tym samy roku jest gościem nowosądeckiej Małej Galerii, prowadzonej przez Alicję Hebdę, we współpracy z Andrzejem Szarkiem. W następnych latach będzie brał regularny udział w dorocznych Salonach Oddziału ZPAP w Nowym Sączu. Po ukończeniu 65 lat i 40 latach intensywnej pracy twórczej Jerzy występuje do ZUS o emeryturę. Przeżywa szok, gdy otrzymuje pismo z informacją, że pomimo płacenia składek, przysługuje mu emerytura w wysokości 212 złotych. Nie da się za to żyć. Część składek z lat 70. i związaną z nimi umowę z ZUS po prostu unieważniono, a w latach 90. Jerzy nie miał wystarczających dochodów, by składki opłacać. Rozpoczęła się batalia o emeryturę, którą Jerzy tak opisał: W tym momencie zacząłem pisać. Najpierw do sądu. Odbyła się rozprawa, na której Pani Sędzina powiedziała, że z ZUS-em się nie wygra i gdyby była jakaś szansa, to ona przyznałaby mi rację. Następnie napisałem do Komisji Kultury przy Sejmie, a potem do Prezydenta. Skończyło się na tym, że Komisja Kultury, czyli przewodniczący pan Braun, zauważył problem i zwrócił się do ministra i do premiera, aby jakoś zareagowali. Wtedy pan premier Jerzy Buzek przyznał mi emeryturę specjalną w wysokości 800 złotych94„Z Jerzym Beresiem rozmawia Małgorzata Lisiewicz”, [w:] „Sposób na życie”, Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia, Gdańsk 2003.. W wolnej Polsce Jerzy czuje potrzebę, by angażować się w sprawy publiczne, wiele z nich ocenia krytycznie. Wysyła kartki pocztowe ze swoimi opiniami do gazet, polityków, dyrektorów instytucji artystycznych.

W roku 1996 Bereś zostaje wybrany prezesem Stowarzyszenie Artystycznego Grupa Krakowska95Jerzy Bereś był prezesem Stowarzyszenia Artystycznego Grupa Krakowska w latach 1996-2012., a rok później zostaje odznaczony przez Prezydenta Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Pozostaje jednak poza głównym nurtem wystaw i prezentacji polskiej sztuki, zwłaszcza za granicą. Lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku i w dużym stopniu pierwsza dekada wieku XX charakteryzują się niepamięcią o sztuce polskiej wcześniejszych dekad, liczą się wyłącznie artyści młodzi, którzy prezentowani są tak, jakby źródła ich sztuki wytrysły po roku 1989. Podejmują oni konfrontację z sztuką światową w całkowicie zmienionych warunkach. Często jednak się zdarza, że decydującym kryterium wartości staje się sukces zagraniczny, który z kolei najczęściej jest efektem promocji organizowanej przez instytucje krajowe.

Dla Jerzego bardziej owocna okazuje się współpraca z kuratorami zagranicznymi. W Europie Zachodniej powoli dojrzewa proces asymilacji sztuki powstającej za żelazną kurtyną. Jerzy, już jako artysta ponad siedemdziesięcioletni, robi akcje w Japonii, Kanadzie, Niemczech i Wielkiej Brytanii. Bierze udział w wielkiej wystawie „Out of action”, która pokazana została w muzeach w Los Angeles, Wiedniu i Tokio, a także w kilku wystawach przygotowanych przez Museum of Modern Art w Ljubljanie.

W roku 1998 Maria Pinińska zapada na nieuleczalną chorobę. Operacja przedłuża jej życie. Jerzy nie wierzy, że Maria może umrzeć. Maria jednak umiera 20 kwietnia 1999. Od tego momentu Jerzy mieszka sam. Maria przed śmiercią przygotowywała się do wielkiej, retrospektywnej wystawy. Nie dożyła jej. Jerzy wraz z córką Bettiną urządza teraz jej wystawy w Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Bydgoszczy, Bielsko-Białej i Słupsku. Maria była jedną z najwybitniejszych artystek polskich drugiej połowy XX wieku, jest uważana za prekursorkę sztuki feministycznej.

Nowy wiek

W roku 2001 Jerzy zostaje uhonorowany doroczną nagrodą Ministra Kultury za rok 2000 w zakresie sztuki czystej, a w roku 2002 zostaje wydana książka „Wstyd. Między podmiotem a przedmiotem”96Jerzy Bereś, ‘Wstyd. Między podmiotem i przedmiotem”, red. Jerzy Hanusek, wyd. Stowarzyszenie Artystyczne Otwarta Pracownia, Kraków, 2002., obejmująca większość jego tekstów. Otrzymuje także medal pamięci Bolesława Barbackiego, ustanowiony w tymże roku. W roku 2006 otrzymuje nagrodę Prezydenta Miasta Krakowa w zakresie kultury i sztuki.

Pod koniec roku 2008 operacja ratuje Jerzemu życie, jej powodem było pęknięcie tętniaka aorty brzusznej. Po tych przeżyciach jest już fizycznie słabszy, ale pozostaje w pełni aktywny intelektualnie i twórczo. Zamieszkuje u swojej córki Bettiny, regularnie jednak jeździ do pracowni na Siemaszki. Całe życie palił papierosy, teraz mimo zaleceń lekarzy nie ma zamiaru rzucić palenia. Bierze udział w wystawach, co roku powstaje kilka rzeźb. We wrześniu 2010 roku bierze udział w spotkaniu koleżeńskim absolwentów Liceum im. Jana Długosza, zorganizowanym z okazji 60-lecia matury. Dwa miesiące później otrzymuje Złotą Tarczę Herbową „Zasłużony dla Miasta Nowego Sącza”.

W roku 2011 Minister Kultury przyznaje mu złoty medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Wiadomość ta jednak do Jerzego nie dociera, z jakichś powodów ministerstwo zwleka z wręczeniem medalu. W drugiej połowie roku 2012 następuje wyraźny odpływ sił. Jerzy nie chce się z tym pogodzić. W sierpniu bierze udział w Festiwalu Sztuki w Sokołowsku. Wykonuje wtedy swoją ostatnią akcję. Jest zatytułowana Toast II. Jest to toast wypity za publiczność. Umiera – tak jak chciał – w domu, w wieku 82 lat, w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia, 25 grudnia 2012. Poprzedniego dnia uczestniczy jeszcze w kolacji wigilijnej, następnego ranka brak mu sił, by samodzielnie się poruszać. Zostaje pochowany w Krakowie na cmentarzu w Batowicach, razem z Marią Pinińską. Medal Gloria Artis zostaje przekazany rodzinie dopiero na pogrzebie. Już po śmierci zostaje odkryta w pracowni ostatnia praca Jerzego Beresia. Jest to „Ołtarz spokoju”. Ręka w geście pożegnania umieszczona została na desce, w której zostały wyryte dwa, przecinające się znaki nieskończoności: jeden biały, drugi czerwony.

W Nowym Sączu mieszka nadal Irena Zielińska, siostra Jerzego Beresia oraz jej dwie córki: Halina i Iwona. Syn Ireny Janusz mieszka w Krakowie. Irena jest na emeryturze, jej mąż Czesław zmarł w roku 2010. W Sączu mieszka również Roman Bereś, przyrodni brat Jerzego, oraz jego trzy córki: Dorota, Agnieszka i Violetta. Roman także jest już na emeryturze, jego żona Krystyna zmarła w roku 2012, cztery dni wcześniej niż Jerzy.

Prace Jerzego Beresia znajdują się w kolekcjach większości polskich muzeów, przede wszystkim w Muzeum Sztuki w Łodzi i Muzeach Narodowych w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu, Szczecinie, w MOCAK-u w Krakowie, w Muzeum Śląskim w Katowicach, w wielu mniejszych muzeach, a także w Muzeum Kampa w Pradze, Museum w Bochum, Stedelijk Museum w Amsterdamie, Muzeum w Kostanjevicy na Krki, Louisiana Museum of Modern Art w Humlebaek, WilhelmLehmbruck Museum w Duisburgu, Museum of Modern Art w Ljubljanie, Würth Museum w Künzelsau.

Jerzy Hanusek, grudzień 2014

  • 1
    Relacje te zawierają jednak wiele luk. Jeżeli ktoś z czytelników będzie dysponował informacjami, które mogłyby uzupełnić nakreślony obraz, będę wdzięczny za przekazanie ich do redakcji lub bezpośrednio na adres Fundacji imienia Marii Pinińskiej-Bereś i Jerzego Beresia: fundacjaMPBJB@gmail.com.
  • 2
    Druk jest w języku polskim, ale znaczek jest austriacki. Jako kraj wpisana jest „Galicya”.
  • 3
    Dom już nie istnieje, w jego miejscu zostały wybudowane bloki.
  • 4
    Franciszek Wygoda większość życia spędził w Rosji, założył tam rodzinę. Zachowały się jego listy z lat 1922-1933 wysyłane z Dniepropietrowska. Później kontakt się urwał. Znając historię stalinowskich represji możemy się jedynie domyślać, jaki był jego los.
  • 5
    Natalia Kaliś, „Podejmowanie wyzwań – z Jerzym Beresiem (oraz Bettiną Bereś) rozmawia Natalia Kaliś”, Czasopismo Naukowe „Kultura i Historia”, 18/210, s. 2.
  • 6
    Połowa domu na dole była wynajmowana rodzinie Bobaków, Stanisławie i Bronisławowi.
  • 7
    Informacje o Warsztatach w okresie 1918-1945 podaję za artykułem Leszka Zakrzewskiego, „Dzieje ZNK Nowy Sącz”, Almanach Sądecki R. 9, nr 3(2000), s. 3-29.
  • 8
    Halina zmarła 1 X 1931. Jej choroba miała związek z wielką powodzią, która miała miejsce we wrześniu 1931 roku. „Słowo Polskie” nr 265 z 27.09.1931 na pierwszej stronie pisało, że Kamienica Nawojowska zalała niżej położone dzielnice Nowego Sącza.  Jerzy nie pamiętał starszej siostry.
  • 9
    Relacje Ireny i Jerzego dotyczące choroby matki różnią się. Jerzy opowiadał, że mama była operowana w Krakowie, w szpitalu Bonifratrów i już do Sącza nie wróciła. Ponieważ odprowadziła do szkoły 1 września 1937 roku, jej wyjazd do Krakowa musiał nastąpić we wrześniu lub październiku tego roku. Być może obie wersje dają się ze sobą połączyć. Na korzyść relacji Ireny przemawia fakt, że w akcie zgonu Jadwigi Bereś jako miejsce jest podany Nowy Sącz.
  • 10
    Zachowały się dwa rysunki wykonane przez Jadwigę. Jeden z nich przedstawia ułana i jest podpisany „Wygodzianka 1923”.
  • 11
    Natalia Kaliś, op. cit., s. 2.
  • 12
    Wcześniej mieszkali na ulicy Chopina, w istniejącym do dzisiaj domu nr 19 lub 21.
  • 13
    Natalia Kaliś, op. cit., s. 2.
  • 14
    Natalia Kaliś, op. cit., s. 2.
  • 15
    Jerzy Leśniak, „Klasyk kontestacji”, Sądeczanin, listopad 2010, s.75.
  • 16
    Michalina Czerny.
  • 17
    Krystyna Czerny, później Broszkiewicz.
  • 18
    Jan Bobak, syn państwa Bobaków, z zawodu fryzjer.
  • 19
    Wśród tej gromady był także Marian Słowik.
  • 20
    Natalia Kaliś, op. cit., s. 1.
  • 21
    Był to urodzony w 1940 roku Wacław Smoter, został później lekarzem.
  • 22
    Akcja „Spór z Andrzejem Wajdą” odbyła się 25 listopada1996 roku w galerii Krzysztofory w Krakowie. W czasie akcji Bereś miał drewniaki na nogach. Po akcji stały się one elementem obiektu zatytułowanego „Taczki elitarne”. Bettina wspomina, że przez lata drewniaki były u nich w domu, ale tata ich nie lubił, kojarzyły mu się z okupacją.
  • 23
    Natalia Kaliś, op. cit., s. 2.
  • 24
    Jerzy Bereś, „J.B. a Grupa”, [w:] „Grupa Krakowska, Dokumenty i materiały z lat 1932-2008”, wyd. Ośrodek Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora CRICOTEKA, Kraków 2008, s. 24.
  • 25
    Na kolejnych świadectwach patron szkoły znika.
  • 26
    Świadectwa szkolne Jerzego Beresia z lat 1939/1943 obejmują następujące przedmioty: religia, język polski, nauka o przyrodzie, arytmetyka z geometrią, rysunki, zajęcia praktyczne, śpiew, ćwiczenia cielesne. Pojawia się też kaligrafia oraz geografia, ale z pewnością nie jest to polska geografia.
  • 27
    Natalia Kaliś, op. cit., s. 2.
  • 28
    Helena Łożańska, siostra Władysława, miał córkę Janinę, która wyszła za mąż za Jana Różańskiego.
  • 29
    Zob. http://akademickie.wsb-nlu.edu.pl/GazetaChrobrego.pdf
  • 30
    Kula do dzisiaj znajduje się w tym samym miejscu.
  • 31
    J. Leśniak, op. cit., s. 76.
  • 32
    Stanisław Stanuch (1931-2005), pisarz i dziennikarz, w PRL bardzo zaangażowany po stronie władzy (patrz: Waldemar  Żyszkiewicz, „Twórcy na uwięzi”, „Tygodnik Solidarność” nr 39, 26.09.2008). Stanuch mieszkał w Krakowie i kilkukrotnie odwiedził Jerzego Beresia.
  • 33
    Z korepetycjami wiąże się także dramatyczne wspomnienie Jerzego. W 1947 szedł właśnie udzielać lekcji dwóm kolegom harcerzom, Doboszowi i Gawlikowi, gdy zginęli on tragicznie na skutek wybuchu  niewypału.
  • 34
    Józef Zbozień był nauczycielem robót ręcznych
  • 35
    Natalia Kaliś, op. cit., s. 2-3.
  • 36
    Portret Stefana Turskiego może świadczyć o jakichś relacjach między nim i Jerzym, być może za sprawą Janiny, która była aktorką Teatru Robotniczego przed rokiem 1939. Irena wspomina, że po wojnie często bywała na spektaklach w tym Teatrze i zna wiele osób z nim związanych.
  • 37
    W literaturze pojawia się też błędna informacja, że nie była to Architektura, ale Matematyka. Matematykę, jako drugi kierunek, Jerzy chciał studiować w trakcie studiów na Akademii. Z przyczyn formalnych okazało się to niemożliwe.
  • 38
    Akademia Sztuk Pięknych nosiła wtedy nazwę Akademii Sztuk Plastycznych.
  • 39
    Natalia Kaliś, op. cit., s. 3.
  • 40
    Dzisiaj w budynku tym mieści się Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki krakowskiej ASP.
  • 41
    Franciszek Starowiejski (1930-2009), grafik, malarz, rysownik i scenograf.
  • 42
    Lucjan Mianowski (1933-2009), malarz, jeden z najwybitniejszych polskich grafików.
  • 43
    Nicować – przerabiać ubranie poprzez odwrócenie tkaniny na lewą stronę.
  • 44
    Prawdopodobnie chodzi o konkurs na Ogólnopolskiej Wystawie Młodej Plastyki „Przeciw wojnie – przeciw faszyzmowi”, która odbył się w 1955 roku w warszawskim Arsenale, w ramach V Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów. Jerzy Bereś wysłał na ten konkurs rzeźbę przedstawiającą Dunikowskiego (zob. też przypis 32). Wzięła w nim udział także przyszła żona Jerzego – Maria Pinińska.
  • 45
    Jerzy Fedorowicz (ur. w 1928), zajmuje się malarstwem i sztuką konceptualną. Był inicjatorem, organizatorem i uczestników słynnych plenerów w Osiekach.
  • 46
    Jerzy Bereś, „J.B. a Grupa”, [w:] „Grupa Krakowska. Dokumenty i materiały z lat 1932-2008”, Cricoteka, Kraków 2008.
  • 47
    Jerzy Bereś pisał, że zgodził się pomagać Profesorowi nie wiedząc, o jaki pomnik chodzi oraz że przeżył szok, gdy okazało się, że będzie to pomnik Stalina. „Na nieśmiałą uwagę, że przecież to morderca, Xawery Dunikowski odpowiedział, że w dziejach ludzkości byli gorsi tyrani i mają pomniki (Jerzy Bereś, „J.B. a Grupa”, 2008). Projekt Dunikowskiego nie został zrealizowany, gdyż władze przestraszyły się jego wymowy. Stalin został bowiem przedstawiony jako straszny satrapa.
  • 48
    Z listu Jerzego Beresia do rodziny, 24.07.1954.
  • 49
    Z listu Jerzego Beresia do rodziny, Sanok, 16.08.1955.
  • 50
    Jerzy Bereś, „J.B. a Grupa”, 2008.
  • 51
    Informacje zawarte w rękopisie Jerzego Beresia, 1995.
  • 52
    Istnieje jeszcze jedna praca Jerzego Beresia odlana w brązie. Jest to odlew wykonany z drewnianej pracy pt. „Runda”, przedstawiającej zranionego Pegaza. Pomnik został zrealizowany w 2006 roku i początkowo stał przez gmachem opery w Bydgoszczy. Później, ze względu na niebezpieczeństwo zniszczenia, został przeniesiony do budynku Galerii Miejskiej BWA.
  • 53
    Jest to całopostaciowy portret Dunikowskiego. Gipsowy odlew był prezentowany na słynnej wystawie w Arsenale w roku 1955. Jadwiga Jarnuszkiewicz pisała wtedy w recenzji: Mistrz, który ma już przecież swoją legendę wielkiej indywidualności, zostaje nagle pokazany „jak żywy”, w figurze prawie naturalnej wielkości, jak sobie stoi z narzędziem i garstką gliny w ręku. Może go to i zbliża, ale zaskakuje jak dowcip. Bo intymność tej bezpośredniości jest taka, jakby się namalowało sławnego człowieka np. w pyjamie. Bo może Dunikowski „jak żywy” – to nie jest Dunikowski prawdziwy. Może to jest bardzo malutka, wąska prawda o człowieku – studyjna (Jadwiga Jarnuszkiewicz, „Rzeźba na Ogólnopolskiej Wystawie Młodej Plastyki”, Przegląd Artystyczny nr 3-4 1955 r.). Odlew gipsowy trafił do Muzeum Zamojskich w Kozłówce. W 1992 wykonano odlew w brązie, który znajduje się w Muzeum Narodowym w Krakowie.
  • 54
    Piotr Skrzynecki (1930-1997) był twórcą, kierownikiem artystycznym, reżyserem i konferansjerem kabaretu Piwnica pod Baranami.
  • 55
    Wiesław Dymny (1936-1978) był aktorem, satyrykiem, scenarzystą, współtwórcą kabaretu Piwnica pod Baranami.
  • 56
    Maria Pinińska-Bereś (1931-1999), była wybitną polską rzeźbiarką i performerką, uważana jest za prekursorkę sztuki feministycznej.
  • 57
    Natalia Kaliś, op. cit., s. 6.
  • 58
    W gazecie ukazała się notatka: „Wielu spawaczy elektrycznych ze wzruszeniem żegnać będzie swego nauczyciela Władysława Beresia, który w ciągu przeszło 36 lat pracy w dziale spawalniczym osiągnął poważne sukcesy w pracy zawodowej i szkoleniowej. Kiedy rozmawialiśmy o nim, ktoś powiedział: Chłopcy, których Władek wyszkolił, mogą stanąć w rzędzie najlepszych, w każdym zakładzie”.
  • 59
    Jerzy Bereś nigdy nie pracował na etacie, jego żona Maria, także. Ich dochody zawsze miały nieregularny charakter. Były okresy – szczególnie w latach 60. i 70. – kiedy żyli bardzo skromnie.
  • 60
    Tekst zamieszczony w katalogu „Jerzy Bereś. Szkoła Teorii i Praktyki”, wyd. „Zakład nad Fosą 2”, Wrocław 1981.
  • 61
    Jerzy Bereś, Moje kontakty z Tadeuszem Kantorem i Grupą Kantorem w latach sześćdziesiątych”, [w:] „Cricot2, Grupa Krakowska i Galeria Krzysztofory w latach 1960-1970”, wyd. Stowarzyszenie Artystyczne Grupa Krakowska, Kraków 1991.
  • 62
    Termin asamblaż (fr. assemblage) został wprowadzony w połowie XX wieku przez Jeana Dubuffeta. Przyjęło się nim określać kompozycje z przedmiotów gotowych, trójwymiarową odmianę kolażu.
  • 63
    (Śniad), „Pomnik, który chciano zburzyć przed odsłonięciem”, Dobry Tygodnik Sądecki, 12.04.2012, s. 9.
  • 64
    Zob. Głos Koszaliński, 26kwietnia 1960, s.1.
  • 65
    Paulin Wojtyna (1913-2014) był rzeźbiarzem, rysownikiem, wieloletnim profesorem ASP w Krakowie.
  • 66
    Jerzy Bereś wstąpił do Związku Polskich Artystów Plastyków, którego rodowód sięga 1911 roku, na przełomie 1956/7roku. Nie pełnił nim w nim nigdy żadnej eksponowanej funkcji, gdyż te w PRL były zarezerwowane dla działaczy partyjnych. ZPAP był jednak równocześnie niemal jedynym forum środowiskowego kontaktu, członkostwo z Związku dawało też pewną ochronę, zwłaszcza dla osób, które – jak Bereś – nie miały żadnego stałego zatrudnienia. Bereś dostrzegał rozmaite mankamenty Związku, ale cenił to, że na płaszczyźnie związkowej artyści byli na stopie koleżeńskiej, bez względu na rangę swoich dokonań artystycznych. Nie cierpiał bowiem elitaryzmu. W stanie wojennym ZPAP został zdelegalizowany w 1982 roku za jednoznaczne poparcie Solidarności, jego majątek został skonfiskowany. Związek reaktywowano w roku dopiero w 1989.
  • 67
    Tadeusz Kantor (1915-1990) był malarzem, współzałożycielem II Grupy Krakowskiej, twórcą teatru Cricot2, jest uznawany za jednego z najwybitniejszych polskich artystów.
  • 68
    Stowarzyszenie Artystyczne Grupa Krakowska powstało w roku 1957. Nawiązywało do I Grupy Krakowskiej, działającej w latach 1933-37 i dlatego nazywane bywa II Grupą Krakowską. Stowarzyszenie formalnie istnieje do dzisiaj. Większość jego członków jednak już nie żyje. Byli wśród m.in. artyści Tadeusz Kantor, Maria Jarema, Jadwiga Maziarska, Jerzy Nowosielski, Tadeusz Brzozowski, Adam Marczyński, Jonasz Stern, Andrzej Pawłowski, Jerzy Bereś, Maria Pinińska-Bereś, Stanisław Mikulski, Jerzy Tchórzewski, Jan Tarasin; krytycy Mieczysław Porębski, Piotr Krakowski, Ryszard Stanisławski, Artur Sandauer.
  • 69
    Galeria Krzysztofory powstała w 1957 roku w Krakowie przy ulicy Szczepańskiej 2, jako galeria Stowarzyszenia Artystycznego Grupa Krakowska. Mieściła się w głębokiej piwnicy Pałacu pod Krzysztofory. która wcześniej należała do Centrali Rybnej. Była jedną z najważniejszych galerii w Polsce w drugiej połowie XX wieku. To tutaj powstawały najważniejsze spektakle Tadeusza Kantora. Ostatnie wystawy odbyły się w roku 2008, galeria była już pod zarządem Cricoteki. Dzisiaj pomieszczenie znajduje się w gestii Muzeum Historycznego Krakowa, które – jak się wydaje – nie zamierza chronić tradycji tego miejsca.
  • 70
    Z listu Tadeusza Kantora do Jerzego Beresia, Paryż, 29.06.1964.
  • 71
    Właściwie jest to pomnik „Żołnierza I Armii Wojska Polskiego”.
  • 72
    Z listu Xawerego Dunikowskiego do Jerzego Beresia, Warszawa, 4.03.1963.
  • 73
    Kościół Matki Bożej Fatimskiej powstał w latach 1957-60. Jest dziełem zespołu architektów Jerzego Kozłowskiego, Krystiana Seiberta i Zbigniewa Wolaka. Wystrój kościoła miał być spójnie wiązany z jego architekturą. Zadanie to powierzono Jerzemu Beresiowi i Marii Pinińskiej-Bereś. Wykonali oni na zewnętrznej ścianie absydy rzeźbę Chrystusa Ukrzyżowanego. W środku w dwóch bocznych ołtarzach znajdują się ich rzeźby Serca Pana Jezusa i Świętej Rodziny (1964). Na filarze po lewej umieszczona została stronie rzeźba Madonny z Dzieciątkiem Jerzego Beresia a w kaplicy Oświęcimskiej dalsze jego prace rzeźbiarskie: Chrystus Ukrzyżowany, Matka Boska i słynne przedstawienie w pasiaku Maksymiliana Kolbego (1969). Pierwotne założenie plastyczne wnętrza nie zostało jednak utrzymane i stan obecny ma niewiele wspólnego z koncepcjami artystów.
  • 74
    Wcześniej Bereś był w Czechosłowacji. Podróż do Jugosławii była jednak namiastką podróży na Zachód.
  • 75
    Jerzy Ludwiński (1930-2000), wybitny teoretyk sztuki, organizator wielu ważnych imprez artystycznych w latach 60. i 70. Twórca słynnej wrocławskiej galerii „Pod Moną Lisą”.
  • 76
    Tekst zamieszczony w katalogu „Jerzy Bereś. Szkoła Teorii i Praktyki”, wyd. „Zakład nad Fosą 2”, Wrocław 1981.
  • 77
    Chodzi o „Zwida Jubileuszowego” z roku 1964. Dziś praca znajduje się w kolekcji Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku.
  • 78
    Jerzy Bereś, „Dzieło a doskonały produkt” (1979), [w:] „Jerzy Bereś. Dokumenty i prace”, BWA Piła, czerwiec 1979.
  • 79
    Reguły happeningu były dość sztywne. Według Allana Kaprowa, twórcy happeningu, powinien on się dzielić na niepowiązane ze sobą części (struktura przedziałowa), „dzianie się” ze spontanicznym  udziałem publiczności powinno być oparte na przypadku, całość powinna zmierzać ku destrukcji. Z happeningu wyewoluowały działania artystyczne niespełniające tych reguł. Zaczęły one być określane jako sztuka performance. Termin ten zaczął być używany w drugiej połowie lat 70.
  • 80
    Galeria Foksal – niekomercyjna galeria sztuki założona w Warszawie w roku 1966 przez troje krytyków sztuki. A. Ptaszkowską, W. Borowskiego i M. Tchorka. Z galerią byli związani m.in. T. Kantor, H. Stażewski, E. Krasiński. Galeria funkcjonuje do dzisiaj, ale najlepszy okres miała w latach 60. i 70. Jerzy Bereś miał w niej akcję i wystawę w styczniu 1968 roku.
  • 81
    Jerzy Bereś, „Konkretność rzeźby”, [w:] „The Labirynt 2 Gallery Presents Contemporary Polish art”., University of Hertfordshire Galleries, 2003.
  • 82
    Natalia Kaliś, op. cit., s. 7.
  • 83
    Natalia Kaliś, op. cit., s. 6.
  • 84
    Jerzy Hanusek, „Krótka biografia Jerzego Beresia”, [w:] katalog „Jerzy Bereś. Sztuka zgina życie”, wyd. Galeria Bunkier Sztuki, Kraków 2007.
  • 85
    „Arena” jest jedną z dwóch realizacji plenerowych Jerzego Beresia. Głównym jej elementem duże, suche drzewo osadzone korzeniami do góry w środku okręgu, którego jedna połowa jest wybetonowana, a druga obsiana trawą i obsadzona drzewkami. Wokół okręgu stoją ławki. Koncepcja artysty zakłada, że co roku na wiosnę korzenie drzewa mają być odmalowane na zielono. „Arena” przetrwała do roku 1983, kiedy została usunięta w celu zrobienia miejsca na lądowisko dla helikoptera, którym miał we Wrocławiu wylądować Papież Jan Paweł II ( wersja ta nie jest jednak całkiem potwierdzona). Ponownie „Arenę” zrealizowano w roku 2010. Od tego czasu corocznie na wiosnę odbywa się malowanie korzeni. Drugą realizacją plenerową Jerzego Beresia jest „Świątynia Dumania” w parku angielskim Pałacu w Rogalinie. „Świątynia” została zrealizowana w roku 1977, ale w postaci odbiegającej od projektu artysty.
  • 86
    Andrzej Mroczek (1941-2009) był wieloletnim dyrektorem galerii Labirynt i BWA w Lublinie, osobą bardzo zasłużoną na polskiej sztuki awangardowej.
  • 87
    Chodzi o Ołtarz (Przepowiednia III) z roku 1969. Historię tę Jerzy Bereś opisał szczegółowo w teście „Moje stosunki w Tadeuszem Kantorem i Grupą Krakowską w latach sześćdziesiątych”, [w:] „Cricot2, Grupa Krakowska i Galeria Krzysztofory w latach 1960-1970”, wyd. Stowarzyszenie Artystyczne Grupa Krakowska, Kraków 1991.
  • 88
    Oryginalność tego tekstu została zauważona i doceniona. Znalazł się on w antologii tekstów artystycznych „Theories and Documents of Contemporary Art. A sourcebook of Artist’s Writings”, ed. K. Stiles, P. Selz, University of California Press, Berkeley – Los Angeles – London 1996.
  • 89
    Można tu wymienić takie znane akcje jak „Dialog z Marcel Duchampem”, „Dialog z Ignacym Witkiewiczem”, „Dialog z Tadeuszem Kantorem”.
  • 90
    Istnieje jedna manifestacja Jerzego Beresia, która z założenia powinna być powtarzana. Jest to „Manifestacja romantyczna”. Jej program został opracowany w 1975 roku. Kilkukrotne próby przeprowadzenia manifestacji napotkały na sprzeciw władz. Po raz pierwszy została ona przeprowadzona 21 listopada 1981 roku, powtórzona w latach 2000, 2006, 2011 oraz już po śmierci autora w roku 2014.
  • 91
    Andrzej Kostołowski (ur. w 1940), jeden z czołowych polskich teoretyków sztuki, organizator słynnych awangardowych plenerów w latach 70., autor kilku ważnych tekstów o Jerzym Beresiu.
  • 92
    Zbigniew Warpechowski (ur. w 1938), wybitny polski artysta performer, przyjaciel Jerzego Beresia od wczesnych lat 60-tych. Wygłosił mowę na jego pogrzebie.
  • 93
    Jest to wystawa „Zwidy, wyrocznie, ołtarze, wyzwania”. Z Muzeum Narodowego w Poznaniu wystawa zostaje przeniesiona do Muzeów Narodowych w Krakowie i Wrocławiu.
  • 94
    „Z Jerzym Beresiem rozmawia Małgorzata Lisiewicz”, [w:] „Sposób na życie”, Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia, Gdańsk 2003.
  • 95
    Jerzy Bereś był prezesem Stowarzyszenia Artystycznego Grupa Krakowska w latach 1996-2012.
  • 96
    Jerzy Bereś, ‘Wstyd. Między podmiotem i przedmiotem”, red. Jerzy Hanusek, wyd. Stowarzyszenie Artystyczne Otwarta Pracownia, Kraków, 2002.
copyright Fundacja im. Marii Pinińskiej-Bereś i Jerzego Beresia, 2022 | made by studio widok

maria
pinińska
bereś